Co fizycy mówią o Całunie Turyńskim? POZNAJ tajemnicę słynnego płótna!

Artykuł
Telewizja Republika

- Dlaczego nie może być to podróbka? W całunie znaleziono pyłki wielu roślin, m.in. z Europy Zachodniej, ponieważ był wystawiany we Francji i Włoszech, z Bliskiego Wschodu, gdzie był wystawiany przypuszczalnie w Mezopotamii, Edessie i Konstantynopolu, ale znaleziono też 46 pyłków roślin, które kwitną tylko w okolicach Jerozolimy i tylko wiosną. Nie było możliwe podrobienie tych dowodów. Nikt w średniowieczu nawet nie wpadłby na to - powiedział w rozmowie z Aleksandrem Wierzejskim na temat tajemnic Całunu Turyńskiego prof. dr hab. Grzegorz Karwasz, fizyk z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

"Kościół nie uznał oficjalnie całunu za całun Chrystusa, ale wszyscy papieże modlą się przed nim"

- Całun Turyński to wielka zagadka nauki i wiary. Pojawił się on w świecie zachodnim w 1353 r., 50 lat po skasowaniu zakonu templariuszy, pojawił się w sposób niespodziewany i przedstawia figurę zmarłego człowieka. Czy jest to figura Chrystusa? Kościół katolicki oficjalnie nie wypowiedział się w tej kwestii, nie będę wypowiadał się również i ja, jednak całun przedstawia figurę człowieka który bez wątpliwości zmarł na skutek ukrzyżowania, a wcześniej był okrutnie ubiczowany. Specjaliści medycyny sądowej mówią dziś, że jest to figura człowieka, który został złożony do całunu od 2,5 do 3 godzin po śmierci i wyjęty z całunu między 36 a 40 godziną po śmierci. To mówi współczesna medycyna, która potrafi badać koagulację krwi i potrafi rozpoznać krew żylną od krwi tętniczej - powiedział prof. dr hab. Grzegorz Karwasz, fizyk z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

- Badania przeprowadzone przez współczesnych naukowców w zakresie medycyny, medycyny sądowej, fizyki i biologii wykluczają, by Całun Turyński był malowidłem. Jest to obraz odciśnięty na lnianym płótnie, ale nie wiemy w jaki sposób. Na pewno obraz ten zawiera ślady krwi z dokładnym określeniem krwi tętniczej i krwi żylnej. W okolicach serca całun zawiera również ślady osocza, jak gdyby po śmierci człowieka zostało otwarte osierdzie. Naukowcy badają to od 100 lat. Kościół oficjalnie nie uznał Całunu Turyńskiego za całun Chrystusa, ale wszyscy papieże, gdy tylko mają okazję, korzystają z modlitwy przed tym całunem - dodał profesor. 

Dlaczego Całun Turyński nie może być podróbką?

- Jest to rysunek trójwymiarowy, to rysunek na płaskim tle, ale figury trójwymiarowej. Bez wątpienia była w ten całun zawinięta pewna bryła. Aby uzyskać taki efekt przez prasowanie żelazkiem, musiałaby być to marmurowa bryła rozgrzana do 220C, a następnie dokładnie wyprasowana. Nie potrafiono tego zrobić kiedyś, nie potrafimy zrobić tego też teraz. Kiedyś nie było nawet pomysłu, co może być obrazem negatywowym - powiedział prof. Karwasz.

- Całun bez wątpienia zawijał zwłoki człowieka, który został za życia, na krótko przed śmiercią ubiczowany, pytanie, czy dostał 40, 80 czy 120 uderzeń. Uderzenia wskazują na użycie bicza rzymskiego, który był zakończony małymi, metalowymi hantlami. Wszystkie uderzenia były podwójne. Uderzany był po całym ciele, z wyjątkiem okolicy serca, bo zadający ciosy kat wiedział, że uderzenie w okolicę serca może spowodować nagłe zejście, mówiąc medycznie. Zazwyczaj skazaniec biczowania nie przeżywał, biczowanie rzymskie miało na celu wykonanie kary śmierci. Ubiczowany przeżył, co więcej – na całunie mamy ślady krwi w okolicach barku, co znaczy, że niósł na barku ciężki obiekt, np. belkę. Została mu na głowę założona korona cierniowa – nie ma co do tego wątpliwości, bo są wypływy i krwi tętniczej i krwi żylnej z czoła. Te strugi krwi rozprowadzały się w dwóch kierunkach, tak jakby w pewnym momencie skazaniec pochylił głowę - stwierdził fizyk.


 

- Dlaczego nie może być to podróbka? W całunie znaleziono pyłki wielu roślin, m.in. z Europy Zachodniej, ponieważ był wystawiany we Francji i Włoszech, z Bliskiego Wschodu, gdzie był wystawiany przypuszczalnie w Mezopotamii, Edessie i Konstantynopolu, ale znaleziono też 46 pyłków roślin, które kwitną tylko w okolicach Jerozolimy i tylko wiosną. Nie było możliwe podrobienie tych dowodów. Nikt w średniowieczu nawet nie wpadłby na to - zaznaczył prof. Grzegorz Karwasz.

- Na całunie znakomicie odcisk dwóch złożonych rąk, natomiast nie ma odcisku kciuka, bo podczas krzyżowania naruszony został nerw dłoni i kciuk uległ podkurczeniu. Podobnie stopy są podkurczone wskutek wbicia gwoździ. Specjaliści od anatomii zastanawiają się, gdzie te gwoździe były dokładnie wbite. Jest na dłoni jednak miejsce, które na skutek jednego uderzenia mogłoby zostać przebite przez gwóźdź i wydaje się, że właśnie tam został on wbity - powiedział profesor. - Jest jeden sposób na podrobienie takiego całunu. Należałoby kogoś ukrzyżować, złożyć do grobu, ale najlepiej, gdyby było to 2000 lat temu, bo dowody fizyczne pokazałyby, że to podróbka - dodał. 

"Jest wiele hipotez"

- Widziałem całun trzykrotnie, ale cud całunu pojąłem, gdy byłem w Ziemi Świętej. Włoski ksiądz, który prowadził naszą pielgrzymkę, ogromny, prawie dwumetrowy mężczyzna, oparty o Święty Grób czytał monotonnym głosem Ewangelię św. Jana. I Ewangelia św. Jana kiedy mówi o największym cudzie w historii ludzkości, o zmartwychwstaniu, jest porażająco lakoniczna i mówi, że „wtedy wszedł ten drugi uczeń i zobaczył płótna leżące na ziemi, a chustę złożoną oddzielnie w rogu”. Wygląda to, jakby pielęgniarka opowiadała swojej przełożonej. Nie ma żadnego cudu, żadnego alleluja, jest absolutne zadziwienie. To, co zadziwiło św. Jana, to że całun pozostał nierozwinięty. Ciało z całunu zniknęło bez jego rozwinięcia. Jeżeli zgodzimy się co do tego, to pytam wszystkich, którzy próbują falsyfikować całun – jak jest możliwe przejście ciała przez całun bez jego rozwinięcia. Jako fizyk od antymaterii oczywiście miałbym tego wytłumaczenie - potrafimy przez ścianę jeden elektron, ale nie całe zwłoki człowieka. Bez wątpienia zaszedł cud. Profesor Bollone, wybitny specjalista od całunu z uniwersytetu w Turynie, specjalista od medycyny sądowej, przytacza w swojej książce hipotezy fizyków, np. wyładowanie elektryczne - wzięto kawałek lnianego płótna, przykładano wyładowanie elektryczne i jakiś obraz powstał. Skąd jednak w grobie w Ziemi Świętej generator wysokiego napięcia? Inne doświadczenie: wzięto kawałek płótna z mumii egipskiej sprzed ok. 2000 lat. Napromieniowano w reaktorze za pomocą wysokiej intensywności wiązki elektronów. Powstał obraz, ale skąd reaktor w Ziemi Świętej? Mogłoby być wiele hipotez, ale nie mamy wyjaśnienia, skąd ten obraz powstał - stwierdził prof. Karwasz.


 

"Wierzymy w inny świat, odkąd pojawił się gatunek ludzki"

- Wśród naukowców fizycy mają najwyższy odsetek wierzących. Jak fizyka zazębia się z wiarą? W fizyce trzeba umieć powiedzieć „nie wiem” i fizyka jest bezustannym postępem, bezustannym stawianiem pytań, udzielaniem odpowiedzi, ale ilekroć próbujemy naturę zapytać „tak czy nie”, po włosku „si o no”, odpowiada „ni”, ani tak, ani nie. Wielki wybuch – tak, wiemy, że miał miejsce 13, 7 mld lat temu. Wiemy to z duża dokładnością, ale co było wcześniej? Skąd ta wielka energia i dlaczego? Tego nie wiemy - powiedział uczony.

- Biblia mówi, „na początku był chaos i wicher potężny wiał nad wodami”. Ciemność, chaos, wicher, nad jakimi wodami? - tego nie jesteśmy w stanie wyjaśnić. W pierwszym momencie aktu stworzenia Pan Bóg stworzył niebo i ziemię. Ziemię stwarza jeszcze raz, po oddzieleniu światłości od ciemności. W dzisiejszej nomenklaturze powiedzielibyśmy, że w świecie jest przede wszystkim materia, materia składa się z elektronów, atomy składają się z protonów, neutronów, te składają się z kwarków i gluonów i innych cząstek. Jak to zapisać 3000 lat temu? O gluonach? O elektronach? Na początku Pan Bóg stworzył niebo i ziemię, stworzył materię, może poza materią coś jeszcze pozostało. Później oddzielił jasność od ciemności. O dziwo, nasze rozeznanie początków wszechświata, wiemy kiedy powstał, ale pierwszy obraz wszechświata pochodzi pochodzi sprzed 13 mld z kawałkiem minus 380 tys. lat, bo 380 tys. lat oddzieliło się światło od materii. Wcześniej materia była bardzo gorąca, ale była tak gęsta, że światło z niej nie wychodziło. Jeżeli chcemy zobaczyć, jak to wyglądało, na kopule katedry św. Marka w Wenecji jest ciemna kula i złota kula, z której wychodzi światło. Nie ma lepszego wytłumaczenia niż ten obraz - wyjaśniał prof. Karwasz.

- Chrystus powiedział „Królestwo moje jest nie z tego świata”, wierzymy w życie pozagrobowe, wierzymy w istnienie innego świata. Mówiąc „wierzymy”, nie mam na myśli nas-chrześcijan, nas-fizyków, ale nas-ludzi, gatunek ludzki, homo sapiens sapiens. Od kiedy pojawił się homo sapiens sapiens, wyposaża zmarłych na drogę w inny świat. Wierzymy w to od powstania homo sapiens sapiens, wierzymy, że istnieje inny świat. Messori mówił tak: gdybyśmy potrafili w sposób naukowy wyjaśnić wiarę, to nie byłoby miejsca na wiarę. Byłaby to obowiązkowa wiara, jak mundurki w koreańskim państwie, wszyscy musieliby wierzyć. Wiara zbudowana jest tak, że kto chce, ten ma dość światła, a kto nie chce – nie ma światła - dodał fizyk. 

 

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy