Cimoszewicz i Borowski nie chcą ustawy o nadzorze nad zabójcami. "Jest opresyjna, wadliwa i niedopracowana"

Artykuł

Kontrowersje wywołała omawiana w środę na forum Senatu ustawa dotycząca izolacji groźnych zabójców już po odbyciu przez nich kary. Podczas kilkugodzinnej debaty złożono m.in. wniosek o odrzucenie tych przepisów.

Wieczorem zaplanowano w Senacie głosowania w sprawie tego wniosku i zgłoszonych poprawek do ustawy.

- Ustawa jest opresyjna, wadliwa i niedopracowana (...) rolą Senatu jest stanie na straży prawa i zgodności z konstytucją. W każdym razie ja na swoje sumienie tej ustawy wziąć nie mogę - mówił, wnioskując o odrzucenie ustawy, Marek Borowski (niezal.).

Wniosek ten poparł także Włodzimierz Cimoszewicz (niezal.). - Nie możemy wszystkich problemów załatwić. W każdym społeczeństwie są tysiące ludzi, którzy mogą popełnić rozmaite przestępstwa nie róbmy złego prawa tam, gdzie dotyczy to ludzkiej wolności - ocenił.

Z kolei Bolesław Piecha (PiS) podkreślał, że "to nie jest tak, że z psychiatrii można uczynić organ opresyjny państwa". - Od opresji są inne organy i nie jest to na pewno działalność lecznicza - mówił.

Senackie komisje, które zajmowały się ostatnio ustawą, zaproponowały do niej łącznie kilkanaście poprawek. Najważniejsza z nich - popierana przez resort sprawiedliwości - ogranicza grupę więźniów podlegających potencjalnie pod te przepisy jedynie do tych, którzy odbywają karę w tzw. systemie terapeutycznym. Spośród 85 tys. osadzonych karę w takim systemie odbywa ponad 3 tys. skazanych, w tym na przykład osoby cierpiące na zaburzenia preferencji seksualnych.

- Ewentualna izolacja będzie więc powiązana z cechami osobowościowymi sprawcy, a nie charakterem popełnionego wcześniej czynu i nie będzie podwójnego karania za ten sam czyn - podkreślał wiceminister sprawiedliwości Michał Królikowski.

Prace nad zmianami podjęto w kontekście zbliżających się terminów zakończenia wyroków 25 lat pozbawienia wolności odbywanych przez seryjnych zabójców, którzy byli skazani na kary śmierci, zamienione po 1989 r. na kary 25 lat więzienia. Nowa ustawa ma dotyczyć jednak także innych wyjątkowo groźnych przestępców, jeśli występowały u nich zaburzenia psychiczne bądź preferencji seksualnych, które mają taki charakter, że "zachodzi co najmniej wysokie prawdopodobieństwo popełnienia czynu zabronionego z użyciem przemocy" zagrożonego karą przynajmniej 10 lat więzienia.

Królikowski poinformował, że według szacunków na obecną chwilę ustawa ta potencjalnie będzie dotyczyła maksymalnie 18 osób, w tym dwóch skazanych niegdyś na kary śmierci. - Karę śmierci, zamienioną później na 25 lat więzienia, orzeczono jednak także na przykład za zabójstwo związane z włamaniem i o takich ludzi nie chodzi w tej ustawie - wskazał wiceminister.

Sejm uchwalił ustawę w drugiej połowie października. Projekt budził jednak w Sejmie kontrowersje, w toku prac zwracano uwagę, że możliwość dalszego izolowania osób, które odbyły już karę, w istocie stwarza ryzyko podwójnej kary za ten sam czyn.

Resort sprawiedliwości podkreśla, że przepisy mają dać możliwość wysłania na terapię osób, które odbyły karę, lecz zachodzi obawa, że znów popełnią przestępstwo. Przepisy mają odnosić się także do osób, które zostaną skazane w przyszłości.

Wobec osób podlegających pod zapisy ustawy można byłoby zainicjować postępowanie przed sądem. Ten decydowałby, czy taką osobę trzeba umieścić w specjalnym ośrodku, czy ewentualnie zastosować dozór policyjny. Postępowanie wszczynane byłoby na wniosek dyrektora zakładu karnego, jeśli konieczność taką wskazałyby opinie psychiatryczne i psychologiczne. Przed wydaniem decyzji sąd musiałby poznać opinię o sprawcy dwóch biegłych psychiatrów, a w niektórych wypadkach także psychologa i seksuologa.

W ustawie zapisano, że warunkiem opuszczenia ośrodka zamkniętego byłaby skuteczna terapia. Ośrodek co pół roku miałby obowiązek przesyłać sądowi opinię o stanie zdrowia sprawcy i postępach w terapii.

mp, pap, fot. Senat RP i Ryszard Hołubowicz/CC

Źródło:

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy