Brudziński: Gdyby wczoraj w Sejmie nie udało się powstrzymać emocji, to scenariusz puczu byłby zrealizowany

Artykuł
Telewizja Republika

– Wielokrotnie apeluję do naszych zwolenników, uczestników manifestacji, żeby nie ulegali tym esbeckim prowokacjom. Żeby tak, jak miało to miejsce, w przypadku Adama Borowskiego, legendy opozycji, szefa Klubu "Gazety Polskiej", kiedy został uderzony w twarz, żebyśmy nie odpowiadali agresją na agresję, bo to o to im chodzi – mówił w Telewizji Republika wicemarszałek Sejmu.

Gościem Doroty Kani w programie "Wolne Głosy" na antenie Telewizji Republika był Joachim Brudziński, wicemarszałek Sejmu oraz wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości.

Według tych, którzy sami sobie nazywają opozycją totalną, demokracją jest to, że może rządzić każdy, tylko nie PiS

Odnosząc się do tego, czy scenariusz opozycji pt. ulica i zagranica jest realizowany, Brudziński podkreślił, że "ten scenariusz widzimy od grudnia". – Rozpoczęli w grudniu, nie udało się, skończyło się kompromitacją. Kompromitacją ich liderów i wszystkich, którzy brali w tym udział. Tym razem chcą zrobić powtórkę. Cel jeden – obalenie rządu PiS, utrzymanie tych wszystkich zależności i powiązań we wszystkich wymiarach życia publicznego – dodał.

Komentując agresję, jakiej doświadczają dziennikarze mediów publicznych, TV Republika, ale także posłowie partii rządzącej, Joachim Brudziński podkreślił, że "wielokrotnie apeluje do naszych zwolenników, uczestników manifestacji, żeby nie ulegali tym esbeckim prowokacjom". – Żeby tak, jak miało to miejsce, w przypadku Adama Borowskiego, legendy opozycji, szefa Klubu "Gazety Polskiej", kiedy został uderzony w twarz, żebyśmy nie odpowiadali agresją na agresję, bo to o to im chodzi – wskazał.

Zdaniem Brudzińskiego "gdyby tych emocji wczoraj w Sejmie nie udało się utrzymać, to ten scenariusz puczu byłby zrealizowany". – No, bo jak to wygląda? Najpierw jest wzburzenie sali, emocje, obrażanie, tak, jak w przypadku pana prezesa Kaczyńskiego znowu, potem młode posłanki podbiegają z telefonami, nagrywają z małej odległości, czekając na reakcję, w końcu pojawia się poseł Lenz, który brutalnie zaatakował Bogu ducha winnego posła Leśniaka. (...) Mamy do czynienia z ludźmi, którzy nie zawahają się przed niczym. Oni są gotowi podpalić Polskę, polski parlament doprowadzić po poziomu ukraińskiego. Dla ludzi patrzących na to z boku, ma powstać poczucie chaosu. (...) Według tych, którzy sami sobie nazywają opozycją totalną, demokracją jest to, że może rządzić każdy, tylko nie PiS. Dlaczego? Bo jak rządzi PiS to rzeczywiście realizuje to, co obiecał Polakom – wskazał.

I nagle trafił im się pech – PiS wygrało, ma takie poparcie, determinację, żeby wszystkie te zależności oczyścić, żeby Polska mogła być krajem w pełni demokratycznym, suwerennym i bezpiecznym państwem

Mówiąc m.in. o Władysławie Frasyniuku, który jest aktywny na marszach KOD czy kontrmanifestacjach smoleńskich, wicemarszałek Sejmu podkreślił, że "nie tyle obawia się tej grupy rekonstrukcyjnej dawnej Unii Wolności, ale tych, którzy za nimi stoją, a stoją za nimi ci, którzy sami byli resortowymi funkcjonariuszami, albo tak jak to pani w swoich książkach opisywała - tzw. resortowe dzieci". – Analizując tych, którzy pokazywali się na tych kontrmanifestacjach, nie chodzi tylko o ludzi pokroju Mazguły, ale ludzi, którzy z tychże resortów przygotowywali grunt pod to, co wydarzyło się po 1989 roku. Ten transfer dawnej nomenklatury PZPR-owskiej, służb specjalnych i wojskowych, i cywilnych, nagle świetnie odnalazł się w biznesie, obszarach życia społecznego i mieli ludzi, którymi zabezpieczali swoje interesy. I nagle trafił im się pech – PiS wygrało, ma takie poparcie, determinację, żeby wszystkie te zależności oczyścić, żeby Polska mogła być krajem w pełni demokratycznym, suwerennym i bezpiecznym państwem – mówił.

Musi być granica tego grubiaństwa, barbarzyństwa, z jakim Jarosław Kaczyński spotyka się od 10 kwietnia 2010 r.

Wczoraj wieczorem w Sejmie Jarosław Kaczyński powiedział: Wiem, że boicie się prawdy, ale nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego świętej pamięci brata. Niszczyliście go, zamordowaliście, jesteście kanaliami. Słowa te padły po prowokacjach ze strony posłów PO, którzy przywoływali postać śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego z sejmowej mównicy.

– Jarosław Kaczyński jest prowokowany na każdym posiedzeniu Sejmu od października 2015 r. Jarosław Kaczyński to polityk, który całym swoim życiem udowodnił, że jest oddany Polsce, że tej Polsce służy, polityk, który 10 kwietnia 2010 roku stracił swojego brata bliźniaka, swoją bratową, wielu swoich przyjaciół. Przez różnego rodzaju posłów, ale bardzo często ludzi młodych, poniżej 30. roku życia, obrażali go z sejmowej mównicy w sposób grubiański, przywołując brata. Wielu z nich uznało, że Jarosław Kaczyński to pochyła wierzba, na którą każda głupia koza może sobie wskoczyć i go obrażać. Do wczoraj Jarosław Kaczyński trzymał te emocje schowane, wczoraj w sposób świadomy wyszedł na mównicę i odpowiedział im tak, jak każdy normalny, wrażliwy, atakowany człowiek, by się zachował. Ci ludzie w 2006 r. kiedy był tzw. Błękitny Marsz PO, mieli zdjęcia, gdzie były transparenty Lecha Kaczyńskiego na szubienicach (...) ci ludzie firmowali swoimi nazwiskami przemysł pogardy, skierowany w stronę Lecha Kaczyńskiego. Dzisiaj atakują jego brata, lidera partii rządzącej, chcąc eskalować napięcie. Tzw. Obywatele RP uniemożliwiali wjazd na grób własnego brata. Co może być bardziej barbarzyńskiego i pogańskiego? Oni mają w sobie jakąś odwagę, żeby atakować lidera partii rządzącej i atakować go przywołując osobę jego śp. brata, którego atakowali za życia – mówił Brudziński.

Dodał, że "jest szczerze zdumiony, że przez tyle miesięcy Jarosław Kaczyński nie reagował, że nie odpowiedział tak, jak należało im odpowiedzieć". – Musi być granica tego grubiaństwa, barbarzyństwa, z jakim Jarosław Kaczyński spotyka się od 10 kwietnia 2010 r. – zaznaczył gość TV Republika.

 

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy