Brazylia i Rosja blisko trzeciej fazy turnieju

Artykuł
flickr.com/Grzegorz Jereczek/CC BY S.A 2.0

Siatkarze Rosji wygrali we Wrocławiu z Kubą 3:1 (25:18, 23:25, 25:15, 25:19) w drugim spotkaniu drugiej fazy mistrzostw świata. Brazylia pokonała w Katowicach Chiny 3:0 (25:14, 25:23, 25:18) i pozostała liderem grupy F.

W spotkaniu Rosji z Kubą, początek pierwszego seta był zaskoczeniem, bo to Kuba była stroną dominującą i na pierwszą przerwę techniczną schodziła z prowadzeniem 8:6. Krótka reprymenda trenera Andrieja Woronkowa wystarczyła, aby jego zespół zaczął grać na swoim poziomie. Przy kolejnej przerwie Sborna prowadziła już 16:10 i było po emocjach.

W drugiej partii na boisku działy się rzeczy niebywałe. Młoda reprezentacja Kuby niesiona gorącym dopingiem blisko czterech tysięcy kibiców spisywała się rewelacyjnie. Wygwizdywani Rosjanie zaczęli natomiast popełniać proste błędy i łatwo oddawali punkty. W pewnym momencie zespół Rodolfo Sancheza odskoczył na trzy punkty (15:12) i nie oddał już prowadzenia.

Kolejne dwa sety nie przyniosły już wielu emocji. Kubańczycy nadal walczyli z wielkim poświęceniem, ale niewiele mogli poradzić na doskonale dysponowanego Mikołaja Pawłowa i potężnych Dmitrija Muserskiego i Artema Wolwicha.

Broniący złotego medalu Brazylijczycy w pierwszej rundzie "męczyli" się z innym azjatyckim zespołem Koreą Południową. Wygrali po wyrównanym spotkaniu 3:2. W pozostałych pięciu rozegranych w Spodku stracili łącznie jeszcze tylko jednego seta. Ich trener Bernardo Rezende przestrzegał, iż sposób gry drużyn z Azji jego podopiecznym nie odpowiada.

Dlatego żadnego lekceważenia zamykających tabelę grupy Chińczyków ze strony mistrzów nie było. Wyszli na boisko w najmocniejszym zestawieniu. I w pierwszym secie zdemolowali rywali, pozwalając im na zdobycie zaledwie 14 punktów.

Zmiany w składzie pozwoliły zespołowi chińskiemu nawiązać walkę w drugiej partii. Po obu stronach siatki było sporo błędów, lepsi znów okazali się Brazylijczycy, ponownie ostatni punkt zdobył bardzo dobrze dysponowany w czwartek Lucarelli.

Trzeciego seta Azjaci zaczęli - jak poprzednie dwa - od prowadzenia 1:0. Później musieli się skupić na odrabianiu strat. Bez efektów. Obronili co prawda trzy piłki meczowe, ale rywale mieli zbyt dużą przewagę, by miało to znaczenie.

Źródło: PAP

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy