Bardzo emocjonalny wpis internauty o Korze! "Nie przegrała żadnej pieprzonej walki z rakiem"

Artykuł
fot. Wikimedia Commons/Herrzipp

"Kiedy to czytam, zbiera się we mnie tysiąc emocji, od złości do ogromnego smutku i płaczu. Hej, Kora nie przegrała żadnej pieprzonej walki. Z rakiem można walczyć, ale to nie jest walka, którą się po prostu przegrywa. Walczyła przez 5 lat, ale nie przegrała"- pisze na Facebooku Radosław Nawojski.

Internet zalewa fala informacji o śmierci Kory, trudno mi czytać kolejne wpisy, jak to wielka artystka, kolejna osoba, „przegrała walkę z rakiem”. Cholernie mi ciężko z wielu powodów.

Kiedy to czytam, zbiera się we mnie tysiąc emocji, od złości do ogromnego smutku i płaczu. Hej, Kora nie przegrała żadnej pieprzonej walki. Z rakiem można walczyć, ale to nie jest walka, którą się po prostu przegrywa. Walczyła przez 5 lat, ale nie przegrała. Bo to nie jest równa walka. Owszem nastawienie czy sposób życia jest szalenie ważny, ale mam dosyć słuchania i czytania o kolejnej osobie, która po prostu „przegrała”, bo nie chce nam się patrzeć i wypieramy choroby, bo są trudne, bo jak nie będziemy o nich słuchać, myśleć, czytać to ich nie będzie. Niestety, ale guzik prawda. Nowotwór złośliwy, rak, takie trudne słowa, które wielu osobom nie chcą przejść przez gardła, a tysiące osób codziennie słyszy je od swojego lekarza w diagnozie. Sorry taki mamy klimat.

Jeżeli, ktoś umiera na zawał, bo od lat miał chore serce, czy ginie w wypadku samochodowym, bo kolejny raz wsiadł za kierownicę po alkoholu, to według tego durnego schematu, chyba też „przegrywa” walkę ze swoją chorobą? Czy alkoholizm nie jest procesem, w którym toczy się walka, zarówno jednej osoby, jak i ich rodzin i bliskich? Ale nie mówimy tak. To skąd się wzięło, że „PRZEGRYWA” się walkę z rakiem?

Kora została zdiagnozowana po latach, kiedy rak rozwijał się w jej ciele, w momencie diagnozy, rak był już rozsiany. Według statystyk, w tym przypadku, szansa na pięcioletnie przeżycie to 5%. O jej chorobie dowiedzieliśmy się w 2013 roku… — „Historia mojej choroby jest jak historia Maanamu – to stara i długa historia. Prawdopodobnie rak zaczął się rozwijać w moim ciele kilkanaście lat temu. To był koniec lat 90, wówczas zaczęłam cierpieć na bardzo silne bóle w obrębie jamy brzusznej. Niestety, nie zostałam przebadana w kierunku obecności komórek rakowych, więc leczono mój żołądek. Przeszłam operację, lecz ból nie minął. Stale przepisywano mi antybiotyki i środki przeciwbólowe, które nie pomagały, bo nie leczyły przyczyn dolegliwości”

Dlatego ogromna prośba — nie róbmy z Kory kolejnej osoby, która po prostu zmarła, a tym bardziej „przegrała”, po kilku latach WALKI z chorobą. Przestańmy wypierać choroby ze świadomości społecznej. Poczytajmy o nowotworach, udostępnijmy prowadzone od lat kampanie społeczne dotyczące raków i samobadań. Z roku na rok, rośnie liczba osób, która słyszy tę diagnozę, często, kiedy choroba jest już w zaawansowanym stadium. A gdyby dowiedziały_li się wcześniej? Gdyby nie bały_li się iść do lekarza? Ich walka mogłaby być wtedy równiejsza.

Kolejna ważna rzecz, czy wiecie, że wiele osób umiera na raka, tylko dlatego, że mieszka w Polsce? Bo nowoczesne terapie, nowe rodzaje schematów leczenia chemioterapią, które są dostępne dookoła Polski, nie są refundowane w naszym pięknym kraju. Albo są refundowane tylko wtedy, kiedy jest się w określonym stadium choroby. Coś, co mogłoby doprowadzić do remisji choroby, nie podadzą Ci, bo nie spełniasz konkretnych wytycznych Ministerstwa Zdrowia. Na przykład nie masz JESZCZE przerzutów do kości. Jest ogromne prawdopodobieństwo, że będziesz je mieć, jeżeli nie zostanie zastosowane leczenie i komórki rakowe będą dalej się rozwijać. Jednak w tym momencie nie klasyfikujesz się do tego konkretnego leczenia. Przy okazji swojej choroby, raka jajnika, jeden z problemów nierefundowania leków (Olaparyb) nagłośniła Kora. Ostatecznie lek ten został wpisany na listę refundacyjną. Jednak to nie jedyny lek, o który walczą kobiety, żeby był refundowany, bo może przedłużyć im życia lub doprowadzić do reemisji choroby. Prowadzi to do sytuacji, w której chorzy_e wyprzedają swój majątek, często kiedy może być już za późno, aby przedłużyć swoje życie. Zamiast skupić się na walce z rakiem, walczą i tracą cenne siły, aby zdobyć lek. Wiedziałyście o tym? Ile nagłówków czy artykułów widzieliście, czytaliście na ten temat w mediach, które tworzą newsy z informacji, że ktoś powiedział coś (totalnie niezmieniającego naszego życia ani niczego) albo ubrał się tak a nie tak, albo dodał kolejne zdjęcie na Instagramie.

 

Źródło: Facebook

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy