„Bal w czasach zarazy”. Rosyjska sędzia wyprawiła wesele warte niemal 50 jej rocznych pensji?

Artykuł
flickr.com/blogtrepreneur/CC BY 2.0

„Gazeta Polska Codziennie” opisuje przypadek sędzi sądu obwodowego w Krasnodarze w Rosji, która wyprawiła córce wesele za 2 mln dolarów. Nie byłoby w tym może nic dziwnego, gdyby nie fakt, że według deklaracji, w roku 2016 r. sędzia Jeliena Chachaliewa zarobiła równowartość 43 tys. dolarów. Organy nie widzą możliwości skontrolowania tej sytuacji.

 Siergiej Żorin, rosyjski adwokat, jako pierwszy przedstawił informację o przyjęciu wystawionym przez Chachaliewą. Żorin nazwał je „balem w czasie zarazy” i „splunięciem w twarz zwykłym Rosjanom”. Nie od dziś bowiem wiadomo o nie najlepszym stanie rosyjskiej gospodarki i pogarszającym się stanie życia i sytuacji materialnej wielu Rosjan.

Jeliena Chachaliewa jest sędzią krasnodarskiego sądu obwodowego. Chachaliewa w sądzie zajmuje się przede wszystkim sprawami własności ziemi, podważaniem aktów prawnych oraz skargami na działania lub ich brak ze strony organów władzy. Od niedawna jej zięciem stał się wysoki rangą funkcjonariuszy prokuratury.

Wesele wyprawione córce Chachaliewej warte było ok. 2 mln dolarów. Deputowany do Dumy, Anton Gietta zwrócił się do prokuratury generalnej i Najwyższego Kolegium Kwalifikacyjnego Sędziów Federacji Rosyjskiej, by te organy skontrolowały wydatki sędzi w świetle deklarowanych przez nią dochodów. Zgodnie z deklaracją, sędzia w 2016 r. zarobiła 2,6 mln rubli, czyli równowartość ok. 43 tys. dolarów. Oznacza to, że wesele było warte ponad 46 razy więcej niż roczna pensja Chachaliewej.

Co na to organy państwa? Prokuratura i lokalne organa resortu spraw wewnętrznych zadeklarowały, że nie mają możliwości prowadzenia jakichkolwiek kontroli z uwagi na niezawisłość sędziów i immunitet sędziowski. Regionalna Rada Sędziowska nie widzi podstaw do kontroli. Rzecznik Kremla powiedział, że władze państwa nie powinny reagować w takiej sytuacji i są do tego wyznaczone inne organa.

Andriej Nikulin na portalu „Echa Moskwy” powiedział, że ta sytuacja „obrazuje stosunki panujące w jednym z setek naszych regionalnych klanów, gdzie matka piastuje wysokie stanowisko w sądzie, ojciec to miejscowy oligarcha, syn to deputowany, a córka stała się gwarantem sojuszu z sąsiednim klanem pracowników resortów siłowych”. Tak właśnie wyglądają wymieniane często „rosyjskie standardy”.

„Ile jest takich sitw w Rosji – setki czy tysiące?” - pyta Nikulin.  

Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy