Anna Lulkiewicz wciąż tkwi w kirgiskim szpitalu. Bez potrzebnych pieniędzy, nie dojdzie do transportu. Liczy się każda pomoc!

Artykuł
zrzutka.pl

Udało się znaleźć firmę, która zadeklarowała przetransportrować Anię Lulkiewicz z powrotem do Polski. Okazuje się, że zaawansowany charakter przedsięwzięcia będzie kosztować więcej, niż początkowo zakładano… Liczy się każda złotówka!

Przypomnijmy całą sprawę:

Ania leciała w góry. Miała razem z przyjaciółmi chodzić po lodowcu. Teraz Ania nie może zrobić ani kroku. Nie mogliście o tym usłyszeć w polskich mediach, bo sprawa nie dotyczy znanych alpinistów, ale 9 lipca 2018 roku miała miejsce katastrofa śmigłowca transportującego turystów do bazy w górach Tien Szan w Kirgistanie. Śmigłowiec rozbił się podczas lądowania. Na pokładzie znajdowała się m.in. czwórka Polaków. Wszyscy przeżyli. Troje z obrażeniami, które pozwoliły na transport (w tym jedna osoba z pęknięciem dwóch kręgów, złamaniem twarzoczaszki i złamaniem piszczeli) znajduje się już w Polsce, pod opieką lekarzy i jest bezpieczna. Niestety czwarta turystka wciąż przebywa w kirgiskim szpitalu.

W wyniku wypadku Ania doznała bardzo skomplikowanych obrażeń kręgosłupa (złamania w odcinku szyjnym i piersiowym) wraz z uszkodzeniem rdzenia kręgowego. W tej chwili jest sparaliżowana od klatki piersiowej w dół.

Uprzedzając wszelkie komentarze – tak, Ania była ubezpieczona. Niestety w związku z przedłużającym się pobytem na oddziale intensywnej terapii oraz próbą operacji wymagającą sprowadzenia rosyjskich specjalistów, suma przeznaczona na koszty leczenia i transportu wyczerpała się niemal całkowicie

By dać Ani szansę na leczenie, musimy sprowadzić ją do Polski: pod opieką lekarzy, specjalistycznym samolotem wyposażonym w aparaturę zbliżoną do tej dostępnej na OIOMie. Koszt takiego przelotu to 216 tys. zł. Ubezpieczyciel może pokryć jeszcze tylko część z tej kwoty dlatego, że każdy dzień pobytu w szpitalu to koszt ok. 1000 dolarów.

Jak się domyślacie, Ania i jej rodzina nie dysponują taką sumą. Jeśli Ania nie opuści możliwie szybko kirgiskiego szpitala, koszty jej pobytu z dnia na dzień będą rosły, a specjalistyczny przelot medyczny i tak będzie musiał w końcu dojść do skutku.

Pomoc droższa niż sądzono

"Po długich rozmowach, negocjacjach, poszukiwaniach, analizach dokumentacji medycznej i konsultacjach udało się znaleźć inną firmę, która podejmie się transportu Ani. Musimy Wam wyjaśnić, że jedną z kluczowych kwestii, które udaremniły poprzednią próbę zorganizowania transportu, poza oporem kirgiskich lekarzy, był samolot. Stan Ani jest tak ciężki, że jej transport powinien odbyć się samolotem, którego parametry pozwalają na przelot bez międzylądowań. Lądowanie jest bowiem jednym z najgroźniejszych momentów podczas całej tej skomplikowanej operacji transportowej. Firma, którą znaleźliśmy, posiada taki samolot.

Umowa podpisana, teraz jeszcze tylko pozostało załatwianie formalności związanych z przelotem przez przestrzeń powietrzną kilku krajów, co powinno zająć nie więcej niż trzy dni.

Daliście nam i Ani ogromną siłę okazując wsparcie – zarówno finansowe, jak i (a raczej przede wszystkim) duchowe. Słaliście wiele dobrych myśli, a w ślad za nimi maile i dodające otuchy komentarze. Ci, którzy akurat byli w Kirgistanie, odwiedzali Anię w szpitalu. Teraz raz jeszcze musimy prosić Was o pomoc.

Wierzcie nam, nie sądziliśmy, że uda się zebrać całe 126 tysięcy. Nie marzyliśmy nawet, że przekroczymy tą kwotę choćby o złotówkę. Tymczasem przebiliście ją o ponad 40 tysięcy… Niestety – firma, która przedstawiła nam ofertę, będącą podstawą zbiórki, nie dysponowała odpowiednim rodzajem samolotu i ostatecznie wycofała się ze względu na bardzo ciężki stan zdrowia Ani. Firma, z którą podpisaliśmy umowę, posiada bardziej zaawansowane rozwiązania techniczne i medyczne, ale jest… znacznie droższa. Tym razem przelot został wyceniony na 80 tysięcy, ale euro. Zamiast 216 tysięcy złotych potrzebne jest więc niemal 345 tysięcy złotych… Potrzebujemy zatem zebrać nie 126 tysięcy złotych, lecz aż 255 tysięcy złotych

To nie pora na nieśmiałość i krygowanie się, za bardzo nam na Ani zależy. Dlatego prosimy: jeśli jeszcze ktoś z Was zastanawia się, czy jest jeszcze potrzeba wpłacać na powrót Ani – niech się nie waha. Potrzebna jej będzie każda złotówka."

 

 STRONA ZRZUTKI

Źródło: zrzutka.pl

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy