Amerykańskie sankcje mocno uderzyły w dwa rosyjskie banki

Artykuł
flickr/eltpics/CC BY-NC 2.0

Na dwa rosyjskie banki, kontrolowane przez trzech rosyjskich miliarderów zaprzyjaźnionych z Władimirem Putinem, przypada lwia część rosyjskich aktywów zamrożonych w USA w ramach sankcji nałożonych na Rosję za Ukrainę – pisze Wall Street Journal.

Gazeta powołuje się na dokumenty, które uzyskała z resortu finansów USA. Wynika z nich, że najbardziej dotknięty amerykańskimi sankcjami został Bank Rossija, któremu w USA zablokowano co najmniej 572 miliony USD. Jest to około 10 proc. wszystkich aktywów tego banku według stanu z 2013 roku, po obecnym kursie przeliczeniowym.

Założycielem Banku Rossija z centralą w Petersburgu jest Jurij Kowalczuk, jeden z „kasjerów” Putina, jak się uważa w USA – wskazuje „WSJ”.

Sankcje uderzyły też w bank SMP, którego większościowymi udziałowcami są bracia Arkadij i Borys Rotenbergowie – przyjaciele Putina jeszcze z dzieciństwa. Ich bankowi zamrożono w USA co najmniej 65 milionów dolarów – ok. 2 proc. aktywów według stanu z 2013 roku.

„WSJ” zwraca uwagę, że amerykańskie sankcje dotknęły dziesiątki rosyjskich firm, ale żadna nie została uderzona tak mocno, jak owe dwa banki. Zdaniem dziennika, wskazuje to na ograniczony zasięg takich sankcji, „przynajmniej w kontekście ogromnych fortun, zgromadzonych przez rosyjskich oligarchów”. „WSJ” pisze też, że nic nie wskazuje na to, by sankcje nałożone w kilku etapach na Rosję po wybuchu kryzysu na Ukrainie znacząco wpłynęło na działania Putina.

Choć zachodnie sankcje przyczyniły się do zepchnięcia rosyjskiej gospodarki w recesję, Moskwa – jak wskazują zachodnie osobistości oficjalne – kontynuuje wspieranie i zbrojenie separatystów na wschodzie Ukrainy.

USA i UE ostrzegły Rosję, że grożą jej dodatkowe sankcje, jeśli plan pokojowy dla Ukrainy, wynegocjowany w zeszłym miesiącu, okaże się fiaskiem. Pojawiły się nawoływania do bardziej drakońskich sankcji, łącznie z odcięciem Rosji od zachodniego systemu wymiany informacji między bankami (SWIFT). Jednak osobistości oficjalne z USA i UE „dają do zrozumienia, że nie rozważają poważnie tej opcji” – pisze „WSJ” i dodaje, że niektórzy przedstawiciele rosyjskich władz mówią, iż byłoby to równoznaczne z aktem wojny.

Zdaniem gazety sankcje o szerszym zakresie byłyby szczególnie drażliwą kwestią w UE, która jest uzależniona od importu rosyjskich surowców energetycznych.

Źródło: pap, wsj.com

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy