Wyszkowski: Myślę, że największą karą dla Wałęsy będzie to, że nie będzie mógł pokazać się na ulicy

Artykuł
Telewizja Republika

– Miałem czas, aby się do tego przyzwyczaić, zrozumieć, ale myślę o ludziach, którzy wycierpieli przez walkę z komunizmem, niczego w życiu w zamian nie uzyskali, Polska im tych represji nie wynagrodziła, a teraz się dowiadują, że oni napędzali ruch dla człowieka oszusta, może być to dla tych ludzi bardzo ciężkie przeżycie. Obawiam się tez reakcji społecznych, myślę, że Wałęsa nie będzie mógł się pokazać teraz na ulicy bez ochrony. To są miliony ludzi, miliony członków Solidarności, którzy ryzykowali życie dla tego człowieka – mówił na antenie Telewizji Republika Krzysztof Wyszkowski.

Gościem Ryszarda Gromadzkiego w programie "Republika po południu" był Krzysztof Wyszkowski, działacz opozycji w czasach PRL, jednego z twórców "Solidarności", a obecnie członek Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej.

Lech Wałęsa utrzymywał kontakty z SB również później, często się z tym nie krył

Dziś szef pionu śledczego IPN potwierdził, że z opinii biegłych wynika, iż zobowiązanie do współpracy z SB, pokwitowania odbioru pieniędzy i doniesienia podpisał Lech Wałęsa, TW "Bolek".

Mówiąc o tym, jakie konsekwencje niesie ten fakt, na działalność polityczną i publiczną Lecha Wałęsy, Krzysztof Wyszkowski podkreślił, że "to bardzo poważne pytanie i na to pytanie muszą odpowiedzieć politycy, historycy, ale także dziennikarze". – Lech Wałęsa utrzymywał kontakty z SB również później, często się z tym nie krył. Przy Okrągłym Stole siedział z Kiszczakiem, bo wiedział, Kiszczak ma jego teczkę, ma na niego tzw. haki i w każdym momencie może go skompromitować, to było uzależnienie – mówił Wyszkowski.  – Wałęsa zostaje prezydentem, potem kandyduje znowu, prowadzi kontakty zagraniczne Rosjanie wiedzą. bo SB była tylko delegaturą KGB. Jelcyn mówi, że był wstrząśnięty tym, jak zobaczył raport KGB o Solidarności, a kiedy wręczał te dokumenty Wałęsie mówił, że Wałęsa zbladł – opowiadał gość Telewizji Republika.

Obawiam się tez reakcji społecznych, myślę, że Wałęsa nie będzie mógł się pokazać teraz na ulicy bez ochrony

Krzysztof Wyszkowski przyznał, że prawda o Wałęsie docierała do niego powoli. – Miałem czas, aby się do tego przyzwyczaić, zrozumieć, ale myślę o ludziach, którzy wycierpieli przez walkę z komunizmem, niczego w życiu w zamian nie uzyskali, Polska im tych represji nie wynagrodziła, a teraz się dowiadują, że oni napędzali ruch dla człowieka oszusta, może być to dla tych ludzi bardzo ciężkie przeżycie. Obawiam się tez reakcji społecznych, myślę, że Wałęsa nie będzie mógł się pokazać teraz na ulicy bez ochrony. To są miliony ludzi, miliony członków Solidarności, którzy ryzykowali życie dla tego człowieka – wskazał.

Wałęsa to bardzo bystry krętacz

Działacz opozycji w czasach PRL przyznał, że dopiero wówczas, kiedy Antoni Macierewicz wpisał Lecha Wałęsę do swojego raportu o agentach, zyskał przeświadczenie, że Wałęsa współpracował. – Wałęsa to bardzo bystry krętacz. Kiedy został przyłapany na kontaktach z SB mówił mi "Krzysiu, przepraszam, oni mnie zaskoczyli, ale nigdy więcej tego nie zrobię". Pokora, przeprosiny, pomyślałem, że człowiekowi się zdarzyło, może jest słaby, ale się przyznaje. To było w 1978 roku – wskazał Wyszkowski. 

To był szok, ja wtedy nie uwierzyłem

Gość Telewizji Republika powiedział, że pierwszy raz jawne stwierdzenie, że Lech Wałęsa jest agentem, że ma kontakty, to powiedział Jacek Kuroń i Bogdan Borusewicz. – To był szok, ja wtedy nie uwierzyłem. To był czas, kiedy Kuroń chciał zostać szefem nowego, rodzącego się ruchu, Borusewicz był jego żołnierzem, uznałem, że jest to część walki o władzę. Dopiero Antoni Macierewicz zmusił mnie, abym uznał rzeczywistość – przyznał Wyszkowski.

Prawo jest prawem i Wałęsa musi odpowiedzieć za składanie fałszywych zeznań

Lech Wałęsa kłamał w 2000 roku w procesie lustracyjnym. – Z pewnością prokuratura musi wyciągnąć z tego konsekwencje – przyznał Wyszkowski. – Prawo jest prawem i Wałęsa musi odpowiedzieć za składanie fałszywych zeznań. Naraził przecież prokuraturę też na wydatki. Te badania, które trwały prawie rok, kosztowały wielkie pieniądze. Świadome składanie fałszywych zeznań, bo przecież prokurator powiedział mu, co za to grozi, to może być najwyższa kara. Myślę, że nie to będzie dla niego największą karą, ale to, że nie będzie mógł się pokazać na ulicy, nie wiem, może wyemigruje? – wskazał członek kolegium IPN.

 

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy