Wybranowski o uniewinnieniu policjantów ws. Olewnika: Sąd podszedł do tej sprawy, jak do kradzieży krówek ze sklepu

Artykuł
Grzegorz Waliński, Dorota Kania i Wojciech Wybranowski
Telewizja Republika

Nie przypominam sobie, by kiedykolwiek w takiej sprawie skazano policjantów - mówi w Telewizji Republika Wojciech Wybranowski z "Do Rzeczy" o umorzeniu śledztwa ws. niedopełnienia obowiązków przez policjantów ws. śmierci Krzysztofa Olewnika. Podobne zdanie mieli również Dorota Kania z "Gazety Polskiej" oraz Grzegorz Waliński z "Trybuny".

- Trzeba podkreślić, że to śledztwo zaczęło się od nowa, jak swoje prace rozpoczęła komisja śledcza. Wtedy zostało przeniesione do Gdańska. Okazało się, że skala błędów, które zostały popełnione, jest olbrzymia - mówi Dorota Kania. - Najbardziej kuriozalna sprawa to zniszczenie dowodów przechowywanych w magazynie. Chyba najlepszą pracę wykonała ta komisja śledcza. To była pierwsza od lat sytuacja, w której nie było żadnych przepychanek, politycznych, a posłowie doszli do porozumienia. Posłowie ze wszystkich opcji, którzy swoją pracę zakończyli raportem z bardzo ciekawymi wnioskami - dodaje i podkreśla, że "ktoś, kto przeczytał ten raport może dojść do jednego wniosku". -To nie było przypadkowe zabójstwo - podkreśliła Kania.

Decyzja sądu nie dziwi równiez Wojciecha Wybranowskiego z "Do Rzeczy". - Nie przypominam sobie, by kiedykolwiek w takiej sprawie skazano policjantów. Zazwyczaj są takie przepychanki, że prokuratura zwala na sąd, sąd na policjantów, a policjanci na prokuraturę, a w końcu nikt nie jest winny - wyjaśnia.

Publicysta dodaje też, że "raport komisji śledczej przygotowany przez m.in Marka Biernackiego, Zbigniewa Wassermana a po jego śmierci przez Andrzeja Derę, był bardzo dobry pod względem prawnym". - I sąd, jeśli uznał, że nie było winy policjantów, zlekceważył świetną pracę bardzo dobrych prawników - podkreśla Wybranowski.

- Te ustalenia dały podstawę do kolejnych tropów przecież - dodaje Dorota Kania.

- Zgadzam się z tym wnioskiem, że z naszym wymiarem sprawiedliwości dzieje się coś niedobrego - wtóruje im Grzegorz Waliński. Dodaje też, że "wbrew własnym chęciom i przekonaniom zgadza się, że to co zrobiła grupa 'dyletantów' w porównaniu z tymi, którzy powinni sie na tym znać", było znacznie lepsze. - To nie posłowie mieli się znać na takich sprawach, a było odwrotnie - podkreśla.

- To nie byli dyletanci, tylko świetni prawnicy - nie zgadza się z takim osądem Kania. - Ale to była grupa ad hoc, a nie ludzie, którzy powinni się tym zajmować. To parlamentarzyści, a nie śledczy - wyjaśnia publicysta "Trybuny".

- Szkoda, że sąd podszedł do tej sprawy, jak do sprawy kradzieży krówek ze sklepu - ocenia Wybranowski. - Potwierdza się to, co powiedział kiedyś Olewnik. Że nie wierzy, że śledczy ktorzy doprowadzili do śmierci jego syna kiedyś za to odpowiedzą - dodaje publicysta "Do Rzeczy".

Z takim stwierdzeniem zgadza się Kana. - Nie wydaje mi się, że zostaną skazani winni zabójstwa - mówi dziennikarka "Gazety Polskiej".

- Dla mnie jasne jest, że komuś wysoko postawionemu zależało, by ta sprawa nie została wyjaśniona. Im dłużej to będzie trwało, tym mniejsza szansa, że dowiemy się, kto za tym stał - podsumowuje Wybranowski.

Publicyści komentują też sprawę umorzenia dwóch śledztw ws. Smoleńska. - Rozmawialiśmy dzisiaj z panią Mertą i ona wprost szukała dowodów przestępstwa i je znalazła. Znalazła dowody na przestępcze działania urzędników. Pokazała je prokuraturze, a ta je zignorowała - zdradza Dorota Kania odnosząc się do sprawy niszczenia rzeczy tragicznie zmarłego w katastrofie smoleńskiej wiceministra Tomasza Merty.

- Mieliśmy już stwierdzone jednoznacznie przestępstwo urzedników, mówię o kontorli NIK ws. podróży VIP-ów, a prokuratura zrobiła wszystko, by nie pociągnąć nikogo do odpowiedzialności - przypomina Wojciech Wybranowski. - Trudno się spodziewać, by inaczej było teraz. Mam wrażenie, że prokuratura będzie kryła urzędników państwowych - dodaje.

Zdaniem Kani "to co się dzieje ze sprawami smoleńskimi woła o pomstę do nieba". - To kolejne umorzone śledztwo. Sprawa wraku. Nie wyobrażam sobie, że należący do jednego państwa wrak nie jest wydawany przez drugie państwo - oburza się i dodaje, że "w wielu śledztwach dziennikarskich była wykazana odpowiedzialność polityków, prokuratorów i urzędników, którzy nie zrobili nic w tej sprawie". - Prokurator Generalny nie pojechał 10 kwietnia do Smoleńska. Każdy może być w szkoku, ale nie Prokurator Generalny. To było jego obowiązkiem, być tam na miejscu. Zgadzam się z Wojtkiem Wybranowskim, że nie będzie żadnych zarzutów, bo prokuratura ich nie chce - podsumowuje dziennikarka "Gazety Polskiej".

- Prokuratura nie chce się narażać, czeka może, że ktoś inny powie coś więcej - przypuszcza Wybranowski.

Zdaniem Grzegorza Walińskiego "to jest cała seria błedów i zaniedbań". - Później seria kolejnych robionych po to, żeby przykryć poprzednie - mówi publicysta "Trybuny".

- To Cimoszewicz porównał śledztwo smoleńskie do śledztwa ws. włamania do garażu. Na zasadzie odwal się. Osoba z innej opcji politycznej to stwierdziła - przypomina na koniec Kania.

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy