Według „Wprost” śledztwo ws. infoafery jest prowadzone wybiórczo

Artykuł

„Wprost” wydobył na światło dzienne nowe ustalenia w związku z infoaferą. Według tygodnika, śledztwo jest prowadzone wybiórczo. Pojawił się też kolejny świadek.

Jednym z wątków „największej afery korupcyjnej III RP” jest ustawienie wielkiego przetargu na obsługę imprez przy okazji polskiej prezydencji w UE w 2011 roku. Wedle ustaleń „Wprost”, jedna z wysokich urzędniczek, odpowiedzialnych za prezydencję, była w związku z dyrektorem „Cam Media”. Firma ta przetarg wygrała, a kontrakt na 34 mln zł otrzymało konsorcjum, w którym znajdowała się firma „Cam Media”. Małgorzata Kałużyńska, bo tak się nazywa urzędniczka, to szefowa departamentu ekonomicznego Unii Europejskiej w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Natomiast dyrektorem „Cam Media” był do końca 2012 roku Francuz Xavier Debeni. Ten wątek sprawy nie był sprawdzany, mimo tego, że służby miały informacje o sprawie.

„Wprost" zadał Kałużyńskiej następujące pytania: czy była proszona przez przełożonych, CBA bądź ABW o składanie wyjaśnień w sprawie przetargu oraz czy była przesłuchiwana w prokuraturze w sprawie przetargu na obsługę polskiej prezydencji w Radzie UE w 2011 r.? W odpowiedzi otrzymał: „Odpowiedzi na te pytania są w kompetencjach organów prowadzących postępowanie". Tygodnik pytał też Dabeniego, czy zna się z Kałużyńską. Jednak Francuz nie chciał udzielić odpowiedzi, zasłaniając się jej „prywatnym charakterem”. Sam Kałużyńska również stwierdziła, że odpowiedź na pytanie, czy zna jeszcze kogoś innego z grupy Cam Media i czy pomagała zdobyć pracę Debeniemu w tej firmie, „nie stanowi informacji publicznej”.

Tygodnikowi „Wprost” udało się też zdobyć informacje na temat zarzutów dla byłego wiceministra MSWiA Witolda D. Postawiono je dzięki współpracy nowego świadka Tomasza K., który był wiceszefem Centrum Projektów Informatycznych w MSWiA. Witoldowi D. zarzuca się, że urzędnik zlecał CPI podpisywanie umów nie przynoszących żadnych korzyści ministerstwu z podmiotami zewnętrznymi.

Jak również dowiedział się „Wprost”, zeszłotygodniowe przesłuchanie Witolda D. było dość nietypowe. Według jednego ze śledczych „komuś zależało, żeby nie pójść wyżej z tą sprawą”. – Na przykład, w czasie przesłuchania Witoldowi D. nie zadano dość oczywistych pytań. Nie zapytano go m. in. o to, czy jego szefowie wiedzieli o kontrowersyjnych decyzjach, które podejmuje – mówił informator „Wprost”.

mk, mg, wp.pl, wprost.pl, fot. Wistula/CC

Źródło:

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy