Walentynowicz: Teraz jeden mądrzejszy od drugiego, a nie mają pojęcia co czuliśmy, kiedy widzieliśmy to bestialstwo, którego Rosjanie się dopuścili

Artykuł
Telewizja Republika

– Tak naprawdę prawa do zarządzania ciałami naszych bliskich, pozbawiono nas w roku 2010, kiedy zabroniono nam otwierać trumny i okazało się, że polscy specjaliści nie brali udziału w sekcjach, które zostały przeprowadzone w Moskwie. Zakaz otwierania trumien uściśliła Ewa Kopacz, mówiąc, że takie są względy "epitemiologiczne" – mówił na antenie Telewizji Republika wnuk śp. Anny Walentynowicz.

Gościem Aleksandra Wierzejskiego w rozmowie "Prosto w Oczy" był Piotr Walentynowicz, wnuk śp. Anny Walentynowicz.
Rozmowa dotyczyła ekshumacji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej, które spotykają się z niepochlebnymi słowami ze strony polityków opozycji.

– Różnych słów się używa, szuka się różnych "autorytetów". Ja się chciałem zapytać gdzie ci ludzie byli, gdzie były te "autorytety", kiedy ja z ojcem opowiadałem o tym, co działo się w Rosji, po tym, co zobaczyliśmy w czasie naszych ekshumacji. Dlaczego te ostre słowa nie padły w kierunku rządu rosyjskiego, że w ogóle dopuścił do takich sytuacji? – pytał gość Telewizji Republika. – Teraz jeden mądrzejszy od drugiego, a nie mają najmniejszego pojęcia co my z ojcem czuliśmy, kiedy widzieliśmy to bestialstwo, którego się Rosjanie dopuścili – mówił Piotr Walentynowicz.

W dzisiejszym wydaniu "Gazety Wyborczej", Agnieszka Kublik w swoim artykule informuje, że "ekshumacje to jedyny taki przypadek, kiedy tak wiele zwłok zostaje ekshumowanych, aby zaspokoić potrzebę zemsty tak niewielu".

– Nie mylmy próby dochodzenia do prawdy z zemstą. To kolejny artykuł, który ma odwrócić uwagę od tego, co jest oczywistym faktem, bo nie ma tu nic wspólnego z zemstą czy z brakiem szacunku do rodzic, bo jeśli w ten sposób mielibyśmy rozmawiać to ja się pytam gdzie jest szacunek dla tych wszystkich rodzin, które przez lata domagały się ekshumacji, a prokuratorzy wojskowi im tego odmawiali, to nie ma z tym nic wspólnego, to jest kwestia obowiązku prawnego – wskazywał Piotr Walentynowicz.

– Tak naprawdę prawa do zarządzania ciałami naszych bliskich, pozbawiono nas w roku 2010, kiedy zabroniono nam otwierać trumny i okazało się, że polscy specjaliści nie brali udziału w sekcjach, które zostały przeprowadzone w Moskwie. Zakaz otwierania trumien uściśliła Ewa Kopacz, mówiąc, że takie są względy "epitemiologiczne". Na szczęście zachowały się stenogramy i materiały filmowe. Od 2010 roku padło wiele kłamstw ze strony Ewy Kopacz, Donalda Tuska i prokuratorów prowadzących tę sprawę. Ten szum robi się teraz po to, żeby te kłamstwa nie wyszły na jaw, ponieważ wychodzą na jaw kłamstwa ludzi, którzy je głosili, a że są w nie zaangażowani też politycy z najwyższych "stołków" to sprawa przybiera taki wymiar – mówił wnuk śp. Anny Walentynowicz.

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy