"W obronie jaskiniowca" od 15 lat na scenie! Kamiński: Wiele osób mi mówiło, że ten spektakl działa na nich terapeutycznie

Artykuł
Telewizja Republika

– To jest bardzo skromy spektakl, bo to jest taki "one man show", nie ma żadnych dekoracji, ale grałem to już tyle razy, a przychodzi zawsze pełna widownia – 300 osób – opowiadał na antenie Telewizji Republika dyrektor Teatru Kamienica.

Gościem Aleksandra Wierzejskiego był dyrektor Teatru Kamienica, Emilian Kamiński.

"Ta sztuka to nasza chluba"

– "Dopalacze. Siedem stopni donikąd", w reżyserii Wawrzyńca Kostrzewskiego, w bardzo dobrej obsadzie, ale to nie o to chodzi – mówił gość Telewizji Republika. – Tematem jest o narkotyku XXI wieku i zagrożeniu, jakie on powoduje, ale temat jest też o młodym człowieku, który jest w rzeczywistości bardzo materialnej. Ten spektakl, gdybym był rodzicem, powinni państwo wziąć dzieci, które mają co najmniej 15 lat, żeby zobaczyły, co to są dopalacze. Moim zdaniem – widzę po widzach – że ta sztuka wbija w fotel. Na początku młodzież się trochę śmieje, a potem jest wbita w fotel. Ta sztuka to nasza chluba – mówił dyrektor Teatru Kamienica.

"Są różne anegdoty związane z tym spektaklem"

"W obronie jaskiniowca" to rola, którą Emilian Kamiński odgrywa już 15 lat. – To jest bardzo skromy spektakl, bo to jest taki "one man show", nie ma żadnych dekoracji, ale grałem to już tyle razy, a przychodzi zawsze pełna widownia – 300 osób. To jest nieprawdopodobne, jedna pani już 48 razy była na tym spektaklu – opowiadał Emilian Kamiński. – Niedawno rozmawiałem z 6-osobową grupą osób, którzy podeszli do mnie i powiedzieli mi, że to ich "kuracja". "Kiedy mamy doła to przychodzimy na >>Jaskiniowca<<" – mówił.

– Są różne anegdoty związane z tym spektaklem. Była taka sprawa, że zaprosiłem dwie takie duże, charakterystyczne koleżanki, usiadły w trzecim rzędzie, nagle one wstają i wychodzą przed puentą. Potem pytam "jak mogłyście wyjść przed puentą?" a ona mówi do mnie, "Emilian, nie gniewaj się, ale ja musiałam jej pomóc, bo ona ze śmiechu posikała się w majtki". Przepraszam państwa, ale to był rodzaj komplementu – opowiedział dyrektor Teatru Kamienica. – Wiele osób mi mówiło, że ten spektakl działa na nich terapeutycznie. Ludzie przychodzą po tym spektaklu i mi mówią: "a inaczej spojrzałam na męża", "inaczej spojrzałem na żonę i teraz wiem, że ona jest >>zbieraczką<< i tak musi chodzić po sklepach. Jest też satyra, ja nie szczędzę "bata" na jedną i na drugą płeć – wskazywał Emilian Kamiński.

"Przed każdym spektaklem muszę powtórzyć tekst, tak jak pianista ćwiczy przed koncertem"

Dyrektor Teatru Kamienica przyznał, że "teatr prowadzi dla ludzi, więc musi się dostosowywać". Kiedy przychodzi do mnie widz to przychodzi w konkretnym celu – wzruszyć się, rozbawić – teatr to kontakt z ludźmi, ja ten kontakt cały czas mam. "Jaskiniowiec" jest dowodem na to, że jak się ma kontakt z widownią, to jest siła. To, że ludzie czują, że jest w porządku. Przed każdym spektaklem muszę powtórzyć tekst, tak jak pianista ćwiczy przed koncertem, potem mówimy "o, jak on ładnie gra", a nie zastanawiamy się, ile on to ćwiczył. Tak samo jest z aktorem, ja bardzo cenię sobie rzemiosło – przyznał aktor.

 

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy