Rolicki o nieobecności w mediach minister Bieńkowskiej: Minister, o którym jest cicho, najlepiej żyje

Artykuł
telewizja republika

- Uważam, że taki minister, o którym jest cicho najlepiej żyje. Hałas wokół ministra sprowadza się do negatywnych cech. Ministrowie, którzy siedzą cicho, zaczynają później kwitnąć - stwierdził Janusz Rolicki z "Faktu", analizując kwestię zniknięcia minister Elżbiety Bieńkowskiej z mediów i najbliższego otoczenia premiera.

W studiu Telewizji Republika publicyści zastanawiali się, co się stało z wicepremier Elżbietą Bieńkowską, której od dłuższego czasu nie widać w mediach i najbliższym otoczeniu premiera Donalda Tuska. 

- Wystarczy zajrzeć na stronę internetową resortu, żeby zobaczyć, co ona wpisuje sobie w CV. Zdecydowanie pozycjonuje się jako osoba bardziej od spraw profesjonalnych, od spraw zarządzania, od spraw merytorycznych - mówił dziennikarz "Rzeczpospolitej" Bartosz Marczuk. - Obejmując urząd wicepremiera, postawiła wszystko na jedną kartę - musi wejść do bieżącej polityki i zdawać sobie sprawę z tego, że jest twarzą rządu, więc też odpowiada za porażki tego rządu - dodał. 

Dziennikarz stwierdził ponadto, że minister Bieńkowskiej brakuje temperamentu do uczestniczenia w bieżącej polityce rządu, powiązanej również z kontaktem z mediami i publicznymi wystąpieniami. - Wydaje mi się, że ona nie ma temperamentu, żeby angażować się w bieżącą politykę, a poza tym ona ma co robić - stwierdził Marczuk.

Publicystka "Gazety Polskiej" i portalu Niezależna.pl Dorota Kania uznała z kolei, że pani minister zniknęła z mediów, ponieważ naraziła rząd na krytykę i spowodowała spadek Platformy Obywatelskiej w sondażach.

- Pani minister Bieńkowska zniknęła po słynnym "Sorry, taki mamy klimat", wcześniej udzielała wywiadów, dziennikarzy interesował jej tatuaż, opowiadała o swoim życiu osobistym - stwierdziła Dorota Kania. - Zniknęła, kiedy naraziła na duży spadek PO w sondażach - dodała.

Dorota Kania zauważyła przy tym, że minister Bieńkowskiej nie było w najbliższym otoczeniu premiera podczas sobotniej konwencji PO. - Proszę zauważyć, kto siedział obok Donalda Tuska - mówiła dziennikarka. - Ona nie siedziała obok premiera, siedziały przy nim Ewa Kopacz i Hanna Gonkiewicz-Walz - zauważyła. - Osoba, która była typowana na objęcie schedy po Donaldzie Tusku nagle zniknęła - dodała dziennikarka. 

Szczególnych znaków w zniknięciu Elżbiety Bieńkowskiej z mediów nie doszukiwałby się dziennikarz "Faktu" Janusz Rolicki. - Konwencja była imprezą partyjną, a nie rządową - stwierdził.

- Muszę powiedzieć, że zamieniamy się w takich sowietologów - żartował Rolicki. - W okresie zimnej wojny, kiedy nie było wiadomo, co się dzieje w Moskwie, to wszyscy wróżyli jak z fusów, kto stał koło Breżniewa na Placu Czerwonym. Nie sądzę, że powinniśmy tu przesadzać, te tropy są mocno zwietrzałe - dodał. 

- Uważam, że taki minister, o którym jest cicho najlepiej żyje. Hałas wokół ministra sprowadza się do negatywnych cech, bo media szukają potknięć, mediów nie pasjonuje to, że się komuś udało. Ministrowie, którzy siedzą cicho, zaczynają później kwitnąć - podsumował Rolicki. 

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy