Nowa superminister nie będzie miała łatwego zadania

Artykuł

Połączone ministerstwa, nowe zadania, stare błędy do naprawienia po ustępującym szefie resortu transportu Sławomirze Nowaku. Elżbieta Bieńkowska, która stanie na czele nowego superministerstwa infrastruktury i rozwoju, nie będzie miała łatwego zadania. Jej poprzednik zostawił po sobie nie tylko mnóstwo niedokończonych inwestycji, ale też sporo problemów do rozwiązania.

Ministerstwo Infrastruktury na samej inwestycje drogowe wydało w ubiegłym roku 22 mld złotych. Jak mówi pierwszy minister infrastruktury w rządzie Donalda Tuska, to dobrze spożytkowane pieniądze.

Teraz po połączeniu z resortem rozwoju regionalnego, przez który przepływają pieniądze z Unii Europejskiej, nowe superministerstwo będzie liderem w rozdysponowywaniu unijnych pieniędzy. Polska dostała w nowym budżecie Unii Europejskiej do 2020 roku najwięcej pieniędzy, bo aż 300 mld złotych. A w wydawaniu nowa-stara minister jest dobra. Zresztą pochwały zbiera z każdej strony.

Pytanie, czy teraz też poradzi sobie z problemami, jakie stawia przed nią premier. Komentatorzy podkreślają, że premier Donald Tusk wręcz zasłania się Elżbietą Bieńkowską, bo to niekrytykowana i lubiana minister. Teraz powołana na stanowisko wicepremiera.

W ministerstwie nie wystarczy wyglądać, ani nie wystarczy nie wchodzić w konflikty z dziennikarzami. Trudno nie odnieść wrażenia, że po połączeniu ministerstw wcale łatwiej nie będzie. Po co więc ta zmiana? Jedni mówią, że rekonstrukcja miała przykryć aferę właśnie odkrywaną przez CBA, inni idą jeszcze dalej.

Na razie minister Bieńkowska mówi, że choć się boi, to sobie poradzi. Zapowiada zwolnienia w nowym połączonym resorcie i zapewnia, że nic jej nie umknie. Superminister zostanie zaprzysiężona 27 listopada. Po raz pierwszy w nowym składzie rząd zbierze się 4 grudnia.

Bartłomiej Maślankiewicz, Telewizja Republika, fot. Telewizja Republika 

Źródło:

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy