Milczący protest podczas pogrzebu "Kata Trójmiasta"

Artykuł
facebook.com/Tadeusz Płużański

– Przyszliśmy także dlatego, że nie mieści nam się w głowie, że w momencie, kiedy jeszcze nie dokończono prac na Łączce, kiedy jeszcze nie wydobyliśmy z ziemi naszych bohaterów to tutaj, w ich pobliżu chowa się katów narodu polskiego – komentowała jedna z protestujących Beata Sławińska z fundacji "Łączka".

Dzisiaj na Wojskowych Powązkach w Warszawie odbył się pogrzeb Stanisława Kociołka, byłego wicepremiera PRL, oskarżonego o masakrę robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku. Stanisław Kociołek zmarł w zeszłym tygodniu.

W czerwcu 2014 roku, decyzją Sądu Apelacyjnego, Stanisław Kociołek został prawomocnie uniewinniony ws. Grudnia '70, a dwaj b. żołnierze zawodowi – skazani na kary w zawieszeniu. Jednak Sąd Najwyższy uwzględnił kasację gdańskiej prokuratury i orzekł, iż wicepremier PRL Stanisław Kociołek ponownie stanie przed sądem ws. masakry robotników w 1970 r. CZYTAJ WIĘCEJ

Kat narodu polskiego na Wojskowych Powązkach

Podczas uroczystości pogrzebowych, na cmentarzu odbył się milczący protest. Zebrani maszerowali za konduktem pogrzebowym, trzymając zdjęcia zamordowanych 17 grudnia 1970 r. stoczniowców.

– Przyszliśmy tutaj właśnie ze względu na tych, którzy razem z nim stali na czele zbrodniczego systemu, chcieliśmy im przypomnieć do czego się przyczyniali. Przyszliśmy także dlatego, że nie mieści nam się w głowie, że w momencie, kiedy jeszcze nie dokończono prac na Łączce, kiedy jeszcze nie wydobyliśmy z ziemi naszych bohaterów to tutaj, w ich pobliżu chowa się katów narodu polskiego – komentowała Beata Sławińska z fundacji "Łączka".

Protest wobec pochówku na warszawskim cmentarzu wyraził też wczoraj m.in. szef IPN dr Łukasz Kamiński, który w komunikacie napisał, że "wolność, niepodległość, prawda i godność człowieka to fundamenty, na jakich budowana jest Rzeczpospolita Polska", a "Stanisław Kociołek przez lata był członkiem komunistycznego aparatu partyjnego, który zwalczał te wartości".

"Hańba zdrajcom, mordercom i sługusom Moskwy"

Do sprawy odniósł się także wczoraj historyk prof. Sławomir Cenckiewicz. "Informacja o jutrzejszym pochówku Stanisława Kociołka w panteonie narodowym Polaków, jakim są Powązki Wojskowe, trudna jest do jakiegokolwiek skomentowania" – napisał historyk.

"Pamiętajcie, że Kociołek, jako wicepremier rządu PRL, konsekwentnie nakręcał spiralę prowokacji... Najpierw 14 grudnia 1970 r. o 15.50 wspólnie z I sekretarzem KW PZPR w Gdańsku Alojzym Karkoszką i komendantem wojewódzkim MO płk Romanem Kolczyńskim podejmował decyzję o skierowaniu na ulice Gdańska wojska i kompanii ZOMO.

Później 15 grudnia o godz. 20.00 gdańska telewizja wyemitowała przemówienie wicepremiera Kociołka, który całą winą za zaistniałą sytuację na Wybrzeżu obarczył robotników i wezwał wszystkich do powrotu do pracy „od jutra, od zaraz”.

16 grudnia Kociołek powtórzył swój apel. Znów za pośrednictwem telewizji i radia Kociołek oznajmił, że „niemożliwe jest odwrócenie podjętych decyzji” i wezwał wszystkich do podjęcia pracy. 17 grudnia 1970 r. idących do pracy ludzi powitały serie z karabinów bandytów z LWP." – komentował Cenckiewiecz, który na końcu swojego wpisu dodał: "Hańba zdrajcom, mordercom i sługusom Moskwy! Kiedyś was wszystkich wyrzucimy z Powązek!".

Zobacz zdjęcia z dzisiejszego protestu na Wojskowych Powązkach

 

Pogrzeb Kociołka - zdjęcia

Posted by Tadeusz Płużański on Wednesday, October 7, 2015

Źródło: telewizjarepublika.pl, niezalezna.pl

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy