Lisicki: SLD chce głowy Arłukowicza jako zdrajcy. Dlatego Tusk go broni

Artykuł
Paweł Lisicki, Agata Czarnacka i Artur Dmochowski
Telewizja Republika

- Nie mam żadnych przeżyć związanych z Nelsonem Mandelą - mówi w Telewizji Republika redaktor naczelny tygodnika "Do Rzeczy" Paweł Lisicki. Podobne zdanie wyrazili też obecni w "Podsumowaniu Politycznym Dnia" Agata Czarnacka z portalu Lewica24.pl oraz Artur Dmochowski ze "Słów i Myśli".

- To, co się udało mu przeprowadzić, to pokojowe przejęcie władzy. RPA mimo tych zapowiedzi, które wtedy mozna było przeczytać, że zaraz dojdzie do wojny domowej, że się rozpadnie, przetrwało - dodaje publicysta.

Jego zdaniem jednak, "to państwo to nie jest też pewnie tą formą, o której wszyscy myśleli i marzyli, zanim do tego porozumienia doszło". - Jego postać jest symboliczna, ale późniejsze rządy są dość kontrowersyjne - ocenia Mandelę Lisicki.

Zgadza się z nim Artur Dmochowski. - Ja też nie mam szczególnych przeżyć. To była postać wielka, ale niejednoznaczna. Po stronie pozytywów można zaliczyć to, że tak uczestniczył w tej transformacji, że nie doszło do żadnej tragedii - przyznaje i dodaje, że po Mandeli, "jako komuniście w tamtym czasie, można się było spodziewać najgorszego". - On do tego nie dopuścił. Ale obecna sytuacja w RPA nie sprawia, że jest to kraj, w którym chcielibyśmy żyć. Tam jest teraz w zasadzie odwrócenie apartheidu i to biali są dyskryminowani - ocenia publicysta "Słów i myśli".

Z innej strony na pożegnanie legendy RPA patrzy Agata Czarnacka z lewicy24.pl. - Jeśli chodzi o Nelsona Mandelę, to ja obserwuję to podobnie do reakcji, które wystąpiły po śmierci Tadeusza Mazowieckiego. Obaj uczestniczyli głęboko w transformacjach w swoich krajach i obaj są przez to oceniani. I z tego robi się im zarzuty - twierdzi.

- Moim zdaniem to porównanie jest chybione - odpowiada jej Lisicki. - Mandela był faktycznym przywódcą, który kontrolował swój ruch, a Mazowiecki tylko jednym z wielu opozycjonistów, którzy mieli jakiś wpływ na transformację. Uważam też, że system apartheidu, był jednak lepszy, niż system komunistyczny w Polsce. Ale dobrze, że został zmieniony, bo był niedemokratyczny - podkreśla naczelny "Do Rzeczy".

- Nasze wymagania do polityków z przeszłości, które formułujemy teraz, zarówno w stosunku do Mandeli jak i Mazowieckiego są uderzająco podobne - odpiera te zarzuty Czarnacka.

Zdaniem Dmochowskiego "transformacja w RPA poszła dalej niż u nas". - Ciężar zmian spowodował, że do władzy doszły nowe elity, nowe grupy społeczne. U nas doszło do otrwalenia systemu, a teraz rządzi już drugie lub trzecie pokolenie tamtych elit. Tam Nelson Mandela przeprowadził tę transformację dużo głębiej i dużo skuteczniej. Może dlatego jest on lepiej odbierany - przypuszcza.

Publicyści komentują także próby odwołania ministra zdrowia podejmowane przez SLD i PiS. - Obawiam się, że Arłukowicza się nie uda odwołać, bo układ w parlamencie jest jasny. Ale do odwołania by się nadawał. Choćby dziś pojawiła się informacja, że NFZ ogranicza finansowanie zabiegów zaćmy, co oznacza, że nastąpi znaczące pogorszenie jakości tych usług. Nie mówiąc już o zwiększeniu długości kolejek - ocenia Dmochowski.

Zgadza się z nim publicystka lewicy24.pl. - Dosyć jasne jest, że służba zdrowia jest w głębokim kryzysie. Największa reforma Arłukowicza, czyli ustawa refundacyjna, spowodowała znaczące ograniczenie dostępu do leków. Jest ona tak skonstruowana, że apteki nie zamawiają leków, bo nie wiedzą, czy ktoś im za nie zapłaci - podkreśla.

- Wiemy, że postepuje reforma NFZ i jego decentralizacja, co też jest mocno krytykowane. Nie wiadomo tak naprawdę, co się dzieje w resorcie zdrowia - dodaje Czarnacka.

- Mnie uderza jedno. Jak się patrzy na politykę Ministerstwa Zdrowia, to jedynym jej wyjaśniemiem może być sprowadzenie tego do polityki kadrowej Donalda Tuska. Bo problemy, z którymi boryka się Arłukowicz przygotowała mu jeszcze marszałek Kopacz, która dostała za to awans. Tusk broni też Arłukowicza przed SLD, które chce jego głowy, jako zdrajcy. Ale i awans Kopacz, i utrzymywanie Arłukowicza mają się nijak do osiągnięć - podsumowuje Lisicki.

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy