Laureat Grand Press Photo: Najtrudniejsze było fotografowanie śmierci

Artykuł
telewizja republika

– Dziennikarz z Polski miał dużo łatwiej na Majdanie. Mogliśmy lepiej fotografować. Najtrudniejsze było fotografowanie śmierci. Nie jestem fotografem wojennym. Było to dla mnie bardzo trudne – mówił na antenie Telewizji Republika Jakub Szymczuk fotoreporter "Gościa Niedzielnego", zdobywca tegorocznej nagrody Grand Press Photo.

Główną nagrodę Grand Press Photo 2014 zdobyło zdjęcie z Majdanu. Nagrodzona fotografia została zrobiona 20 lutego bieżącego roku, czyli w „czarny czwartek”. Tego dnia doszło w Kijowie do starć pomiędzy ukraińskimi siłami bezpieczeństwa, a zwolennikami integracji europejskiej. Uchwycony przez Jakuba Szymczuka obraz został uznany za zdjęcie 10-lecia.

Dziennikarz z Polski miał dużo łatwiej na majdanie. Mogliśmy lepiej fotografować. Najtrudniejsze było fotografowanie śmierci. Nie jestem fotografem wojennym. Było to dla mnie bardzo trudne. Tam na miejscu wiedzieli, że jesteśmy jedynymi, którzy mogą pokazać co tam się dzieje – podkreślił Szymczuk. Dodał również, że do tej pory nie miał styczności z taką skalą zdarzeń. – To była najcięższa rzecz z jaką do tej pory się spotkałem. Skala tego, co fotografowałem była nieporównywalna z wydarzeniami na Majdanie – mówił.

– Trzeba było konfrontować wszystkie czynniki z tym dynamicznym wydarzeniem. Trzeba było również kontrolować swoje bezpieczeństwo. Nie daleko mnie został postrzelony chłopak z aparatem. Trzeba było znaleźć bezpieczne miejsce – zaakcentował fotoreporter.  

Fotograf odniósł się również do swoich wewnętrznych przeżyć, które mu towarzyszyły, gdy znajdował się w samym centrum walki.  

– Strach, to było cos czego mi brakowało. To był strzał adrenaliny. Nie było absolutnie żadnego strachu. Dopiero wieczorem, gdy emocje opadły włączała się chwila refleksji – podkreślił Szymczuk. Jednocześnie wskazał, że "adrenalina to coś, co sprawia, że był w stanie przeżyć to emocjonalnie i od tego się odciąć". – Gdyby nie dziennikarze na Majdanie, kto wie, czy czarny czwartek nie byłby „czarniejszy” – stwierdził. – Wiadomo, że są skrajne przypadki fotografowania śmierci, ale to są wydarzenie historyczne. Nie ma żadnej przyjemności z fotografowania śmierci – zaznaczył Jakub Szymczuk.  

Fotoreporter poruszył również temat nagrodzonego zdjęcia oraz zobrazował jego historię. – To nie było wejście z butami w czyjąś śmierć. Oni wiedzieli, że trzeba to pokazać. Pierwsza sytuacja, spotkałem fotoreportera, który uciekał, bo tam jest wojna na Hruszewskiego. Akurat była przerwa w ostrzale. Widziałem mężczyznę, który biegł, by rzucić oponę na ścianę barykad. Był strzał. Widziałem, jak ciało upada i jego koledzy go przyciągnęli – opowiadał Szymczuk.

Gość Telewizji Republika przybliżył również atmosferę, która wówczas panowała na obszarze Majdanu i na ulicach całego Kijowa.

Tydzień przed katastrofą, gdy zjawiłem się na miejscu miałem poczucie abstrakcji. Nagle wchodzę w świat apologetycznych postaw. Ludzie sami się szkolą, sami robią sobie broń. W tym wszystkim toczy się normalne życie, sa matki, dzieci, „babuszki”, które przynosiły jedzenie. Ta całość tworzyła obraz filmowy – podkreślił Szymczuk.

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy