Komorowski: Szczytem szaleństwa jest domaganie się od prezydenta, by doprowadził do powtórzenia wyborów

Artykuł
Bronisław Komorowski, prezydent RP
Twitter@prezydentpl

Z punktu widzenia prawa nie ma możliwości powtórzenia wyborów bez łamania konstytucji, bez łamania ustaw – powiedział prezydent Bronisław Komorowski.

Prezydent w wywiadzie dla Telewizji Polskiej podkreślił, że "szczytem szaleństwa jest domaganie się od prezydenta, by doprowadził do powtórzenia wyborów". – W demokratycznych wyborach jest tak, że wszystkie wątpliwości rozstrzyga sąd. Oczywiście można sobie teoretycznie wyobrazić, że wszystkie sądy okręgowe podejmą jednakową decyzję unieważnienia wyborów lokalnych i wtedy (...) w różnych terminach przeprowadzone zostaną wybory – dodał.

Zaznaczył, że jest to jednak wersja hipotetyczna. – Nie wierzcie państwo tym, którzy mówią, że należy i że można przeprowadzić wybory powtórne. Musimy te wybory doprowadzić do końca, musimy usunąć mankamenty w organizacji systemów głosowań. Nie ma możliwości powtarzania czegokolwiek. Poza rozwiązaniem, że poprzez sąd, który nakazuje powtórzenie wyborów w jednym z okręgów, albo w jednej konkretnej sytuacji – powiedział.

Komorowski: Problem z liczeniem głosów zjawiskiem skandalicznym

Załamanie się systemu liczenia głosów jest zjawiskiem skandalicznym, kompromitującym. Nie ma jednak nic wspólnego z tym, czy wybory samorządowe przeprowadzono uczciwie – ocenił Komorowski

Komorowski podkreślił, że "błędy popełnione przez PKW można nazywać najostrzejszymi terminami". – Załamanie się systemu liczenia głosów, to jest zjawisko skandaliczne, to jest zjawisko kompromitujące. Wydaje mi się, że z tego członkowie PKW wyciągają wnioski, bo wpływają wnioski o podanie się do dymisji – powiedział.

Dziś dymisję złożył szef PKW Stefan Jaworski. Prezydent zapowiedział, że tę dymisję przyjmie.

Komorowski zastrzegł równocześnie, że w tym momencie priorytetem jest dokończenie wyborów samorządowych. – Wszystkie te wnioski muszą być rozpatrywane z punktu widzenia zasadniczego celu, jakim jest dokończenie wyborów. Muszą być wybory dokończone, komisja musi cieszyć się choćby ograniczonym komfortem pracy, żeby wybory liczone nie poprzez system komputerowy zostały rozstrzygnięte – powiedział. Dodał, że ważne jest też rozstrzygnięcie drugiej tury.

– Trzeba pamiętać, że skandal, który się zdarzył z załamaniem systemu liczenia głosów, nie ma nic wspólnego z tym, czy te wybory są przeprowadzone uczciwie i są wiarygodne. Od oceny wiarygodności wyborów nie są politycy, są sędziowie i sądy – powiedział.

Podkreślił, że osoby, które uważają, że "coś zostało sfałszowane" powinny zgłosić się do prokuratury i sądu.

Prezydent: O zmianie dot. wyborów można myśleć, ale nie w 2015 r.

Można myśleć o jakiejś głębszej zmianie systemu wyborczego, ale nie w przyszłym roku, w którym będą dwa razy wybory - powiedział Komorowski. Jego zdaniem, 2015 r., kiedy zaplanowane są wybory prezydenckie i parlamentarne to nie czas na eksperymenty.

– Przyszły rok wyborczy – będą dwa razy wybory – to nie jest okazja do robienia eksperymentów. Można po następnych wyborach, po wyborach parlamentarnych myśleć o jakiejś zasadniczej zmianie modelu. Jestem na to otwarty – odpowiedział prezydent na pytanie dot. ewentualnych zmian w ordynacji wyborczej czy PKW.

Prezydent w wywiadzie dla Telewizji Polskiej podkreślił, że dzisiaj trzeba myśleć, "jak naprawić błędy popełnione przez niektóre osoby, które zdecydowały o kształcie Kodeksu wyborczego".

Jak dodał, później można skorzystać z pewnych propozycji środowisk politycznych mówiących o wprowadzeniu kadencyjności PKW, zasady rotacyjności przewodnictwa w PKW czy wzmocnienia roli jej przewodniczącego, tak, aby miał nie tylko władzę, ale i odpowiedzialność.

– Można myśleć o pewnych rozwiązaniach, które by, na przykład, wprowadzały większą przejrzystość w czasie głosowania i liczenia głosów. To można zrobić, ale jakąś zasadniczą zmianę (...) trzeba głęboko przemyśleć, zebrać doświadczenia i na pewno nie należy upartyjniać całego systemu, a ja w niektórych propozycjach takie zagrożenie widzę – powiedział Komorowski.

Prezydent uznał złożenie dymisji przez szefa Krajowego Biura Wyborczego i przewodniczącego PKW za wyjście przyzwoite i honorowe, "choć nie rozwiązujące problemów, z którymi się trzeba będzie borykać". – Obaj panowie jednocześnie składając dymisję powiedzieli, że chcą, by ta dymisja była ważna w momencie, kiedy przedstawią wynik wyborów. Biorą za to jednocześnie odpowiedzialność – powiedział. – To znaczy, że po drugiej turze głosowań – zaznaczył prezydent.

Komorowski: Widać gołym okiem, że niektóre radykalne, ekstremistyczne środowiska dążą do tego, żeby zagospodarować dramat

Teraz trzeba policzyć głosy i poznać wynik wyborów; ewentualne protesty wyborcze powinny rozstrzygać sądy, a po wyborach trzeba wyciągnąć wnioski i usprawniać pracę PKW – powiedział Komorowski.

– Teraz trzeba doprowadzić do zakończenia wyborów, czyli ogłoszenia wyników, policzenia wszystkich głosów. Jeżeli będą jakiekolwiek protesty wyborcze - do sądów, sądy mają to rozstrzygać. To ma być legalnie, po Bożemu, zgodnie z prawem - sądy będą rozstrzygały, a nie politycy. Następnie trzeba wyciągnąć wnioski z tego, co się zdarzyło, a zdarzyło się masę złego. Trzeba usprawnić Państwową Komisję Wyborczą, trzeba zmienić w niej niektóre mechanizmy i rozpocząć rozmowy, dyskusje, czy nie iść w zupełną zmianę modelu systemu organizowania głosowań w Polsce – powiedział prezydent w rozmowie z TVP.

Dodał, że potrzebna jest zmiana ordynacji wyborczej, a nad projektem nowych rozwiązań pracują prawnicy w Kancelarii Prezydenta. Zaznaczył też, że propozycje będą konsultowane z najwybitniejszymi polskim prawnikami i konstytucjonalistami.

– W moim przekonaniu, w następnym ruchu oczywiście - zmiany personalne. One już się dokonują, ale dokonują się w zgodzie z prawem i logiką systemu demokratycznego. Natomiast dzisiaj żądanie wywrócenia stolika, w sensie zablokowania pracy PKW przez gwałtowną rewolucję, wymuszanie dymisji, to jest po prostu szaleństwo, bo wiadomo, że to się skończy tym, ze głosy nie będą policzone albo, że będą jeszcze większe opóźnienia – argumentował Komorowski.

– Widać gołym okiem, że niektóre radykalne, ekstremistyczne środowiska dążą do tego, żeby zagospodarować dramat, przykrość, kłopot, skandal, jakim jest zawalenie się systemu liczenia głosów, żeby próbować Polakom wmówić, że ktoś oszukał wyborczo. Kto? Komputer? Sędzia PKW? Jeżeli ktoś oszukał, to trzeba iść natychmiast do prokuratury i natychmiast zgłaszać sprawę w sądzie, na razie nikt tego nie zrobił – podkreślił prezydent.

 – Nie należy siać wiatru i budować nieufności do demokracji polskiej, bo potem się nie można nawet zdziwić, że znajdą się jeszcze bardziej od nich radykalni, jeszcze bardziej nieufni i bardziej skłonni do kwestionowania mechanizmu demokratycznego w całości – przekonywał.

Jak dodał prezydent, warto, żeby przynajmniej niektórzy sobie przypomnieli, jak to było z wyborami w 1922 roku prezydenta Gabriela Narutowicza. – Tam też zaczęło się od tego, że normalne cywilizowane partie opozycyjne zakwestionowały demokratyczny wynik wyborów i uruchomiły ulicę, żywioły, na którymi same nie były już w stanie zapanować. I czym się skończyło? Śmiercią Gabriela Narutowicza. I potem ci sami liderzy partii, którzy najpierw uruchamiali protesty społeczne, demonstracje, wypuścili tego dżina z butelki, powiedzieli "my z tym nie mamy nic wspólnego, to nie my", tylko, że było już za późno – powiedział Komorowski.

Źródło: pap

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy