Kołodziej: Osobiście wiem, że co najmniej kilka osób na wysokich stanowiskach ma niejasną przeszłość

Artykuł
Telewizja Republika

– Zdecydowanie wcześniej wiedziałem o ambasadorze Przyłębskim. Takie dokumenty bada się w przeciągu tygodni, a nie to trwa w nieskończoność. To gra, która obraca się przeciwko rządzącym – mówił na antenie Telewizji Republika Andrzej Kołodziej.

Andrzej Kołodziej, sygnatariusz Porozumień Sierpniowych, działacz pierwszej Solidarności i Solidarności Walczącej, był gościem "Wolnych Głosów Wieczorem".

Odnosząc się do wczorajszego wywiadu prezydenta Andrzeja Dudy dla TYP Historia, gość Telewizji Republika zwrócił uwagę na to, że "my ciągle gdzieś żyjemy w powikłanym świecie i nie potrafimy postawić sobie jasnych, klarownych zasad funkcjonowania w bycie publicznym". – Wydaje mi się, że zbyt często próbujemy wybaczać ludziom, którzy ani tego nie chcą, ani na to wybaczenie nie zasługują – dodał.

Mówiąc o nieodtajnieniu aneksu WSI, Andrzej Kołodziejski przypomniał słowa Kornela Morawieckiego, który systematycznie upomina się o odtajnienie raportu WSI. – Przypominam o zbiorze zastrzeżonym, on ciągle istnieje i dzisiaj chroni byłych funkcjonariuszy i agentów sprzed ponad 30 lat, chroni ludzi powiązanych z dzisiejszą władzą. To nieetyczne i niemoralne. Ponad rok temu byłem gotów się założyć, że zbiór zastrzeżony nie zostanie w całości ujawniony. Osobiście wiem, że co najmniej kilka osób na wysokich stanowiskach ma niejasną przeszłość. Zdecydowanie wcześniej wiedziałem o ambasadorze Przyłębskim. Takie dokumenty bada się w przeciągu tygodni, a nie to trwa w nieskończoność. To gra, która obraca się przeciwko rządzącym – mówił gość "Wolnych Głosów".

– Jeżeli przyjrzymy się temu kto tworzył zbiór zastrzeżony, zachodziło niebezpieczeństwo przekazania wszystkich dokumentów o agentach do IPN. To była ochrona dla ludzi czynnych, aktywnych w sferze politycznej. Ten zbiór chroni tylko tych ludzi. (...) Z aneksem WSI jest podobna sprawa. On już dzisiaj nikogo nie chroni. To sprawa sprzed lat, która została ujawniona i są tam zapewne sprawy szczegółowe. Nazwiska, które się w tym aneksie znajdują, ci ludzie, nawet jeśli nie byli agentami wywiadu, są już dawno zabezpieczeni. Ci ludzie są w życiu gospodarczym, politycznym. Ujawnienie tych zbiorów byłoby łatwe dla zwykłych ludzi do powiązania pewnych zależności i wydaje mi się, ze to jest główną przyczyną. Myślę, że gdyby został ujawniony to szybko dowiedzielibyśmy się jakie to zależności. Jednym z powodów są na pewno ludzie Kościoła, niestety, taka jest prawda. Nie sądzę, że aktualnie urzędujących np. biskupów tam nie ma, ale może w przeszłości ważnych ludzi, których nikt nie chce ujawnić. Dopóki nie zostanie to ujawnione, można wobec ludzi np. z polityki stosować szantaże i jest to bardzo niebezpieczne, a potem my nie rozumiemy pewnych dziwnych decyzji – stwierdził Andrzej Kołodziej.

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy