Kim są faworyci wyścigu o fotel prezydenta Ukrainy?

Artykuł
WIKIPEDIA/EUKU/Cc; WIKIPEDIA/MICHAŁ JÓZEFACIUK/CC BY-SA 3.0 PL; wikipeda/Russianname/CC BY-SA 3.0

Zgodnie z ostatnim sondażem największe szanse na zwycięstwo w wyborach prezydenckich na Ukrainie ma biznesmen i były szef dyplomacji Petro Poroszenko. Swój głos zamierza oddać na niego 45 proc. ankietowanych.

Na drugim miejscu utrzymuje się była premier Julia Tymoszenko, która cieszy się poparciem 13,3 proc. respondentów. Na trzeciej pozycji jest były wicepremier Serhij Tihipko, który może liczyć na 8 proc. głosów.

Poroszenko: Zwolennik UE i człowiek kompromisu

Petro Poroszenko – biznesmen, były minister spraw zagranicznych i faworyt niedzielnych wyborów prezydenckich na Ukrainie – uważany jest za polityka proeuropejskiego i człowieka zdolnego do osiągania kompromisów.

Ten 48-latek, który dotychczas zwykle pozostawał w cieniu większych graczy politycznych, teraz ma szanse na zwycięstwo nawet w pierwszej turze wyborów – uważają eksperci, komentując poparcie, które uzyskuje w badaniach opinii publicznej.

Poroszenko znany jest przede wszystkim jako właściciel produkującego słodycze koncernu Roshen. Z tego względu nazywany jest na Ukrainie „czekoladowym królem”. Działa także m.in. w branży stoczniowej, ma fabrykę mikrobusów Bohdan i stację telewizyjną 5. Kanał. Od wielu lat odnotowywany jest w rankingach najbogatszych Ukraińców.

O jego zamiarach ubiegania się o prezydenturę mówiło się jeszcze w 2013 roku, dwa lata przed zaplanowanymi na 2015 rok wyborami prezydenckimi, w których o reelekcję miał ubiegać się ówczesny szef państwa Wiktor Janukowycz. Plany te „pokrzyżowało” obalenie Janukowycza i jego lutowa ucieczka z kraju, która nastąpiła w wyniku trwających ponad trzy miesiące protestów antyrządowych na Majdanie Niepodległości w Kijowie.

Masowe wystąpienia przeciwko ekipie Janukowycza rozpoczęły się w listopadzie ubiegłego roku, gdy rząd ogłosił, że wstrzymuje przygotowania do zawarcia umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Poroszenko, gorący zwolennik zbliżenia z UE, był na Majdanie od pierwszych dni protestów, jednak nie należał do ścisłego grona politycznych przywódców akcji.

Wcześniej, w sierpniu 2013 roku, Poroszenko został ukarany za poparcie idei integracji europejskiej Ukrainy, kiedy Rosja ogłosiła zakaz importu wyrobów koncernu Roshen. Jego przykład miał pokazać, czym skończy się dla Ukrainy zbliżenie z UE.

Deklarację o starcie w wyborach złożył dopiero 28 marca. Dzień później wraz z przywódcą partii Udar i znanym bokserem Witalijem Kliczką ogłosili, że jednoczą swe siły. Kliczko poparł kandydaturę Poroszenki na stanowisko prezydenta, a ten udzielił mu poparcia w kampanii w wyborach mera Kijowa.

Odrzucamy własne ambicje i ogłaszamy wspólnym kandydatem w wyborach prezydenckich Petra Poroszenkę oraz wspólnym kandydatem na stanowisko mera Kijowa Witalija Kliczkę. Zobowiązujemy się także przeprowadzić wspólną kampanię wyborczą do Rady Najwyższej Ukrainy oraz organów samorządu lokalnego – napisano w ogłoszonym wówczas dokumencie.

Eksperci sądzą, że wysokie poparcie dla Poroszenki wynika ze strachu przed populistyczną Julią Tymoszenko, który odczuwa duża część społeczeństwa i wielu ukraińskich oligarchów. Znawcy ukraińskiej sceny politycznej zarzucają jednak biznesmenowi współpracę z Kliczką, który – jak uważają – jest człowiekiem związanym z innym oligarchą, znanym z pośrednictwa w ukraińsko-rosyjskim handlu gazem, Dmytrem Firtaszem; Firtasz jest ścigany przez FBI.

Poroszenko rozpoczął karierę polityczną pod koniec lat 90. w Socjaldemokratycznej Partii Ukrainy (Zjednoczonej), z ramienia której dostał się do parlamentu, a potem – wraz z założoną przez siebie partią Solidarność – przyłączył się w 2000 roku do Robotniczej Solidarności Ukrainy. Z czasem ugrupowanie to przyjęło nazwę Partii Regionów Ukrainy. W ostatnich latach kierował nią obalony prezydent Janukowycz.

Solidarność Poroszenki współpracowała z ugrupowaniem, które później stało się Partią Regionów, zaledwie kilka miesięcy. W 2001 roku weszła do bloku wyborczego „Nasza Ukraina” Wiktora Juszczenki. Poroszenko współdziałał z nim podczas pomarańczowej rewolucji 2004 roku, a po mianowaniu Juszczenki na najwyższe stanowisko w państwie liczył na stanowisko premiera.

Otrzymała je jednak wówczas Julia Tymoszenko. Poroszenko został sekretarzem Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony. Ich konflikt jesienią 2005 roku doprowadził do upadku rządu Tymoszenko, rozpadu pomarańczowej koalicji i zapoczątkował powrót do władzy konkurenta Juszczenki w wyborach prezydenckich 2004 roku, Wiktora Janukowycza.

„Czekoladowy król” powrócił do wielkiej polityki w 2009 roku, kiedy jeszcze za prezydentury Juszczenki został ministrem spraw zagranicznych. W 2012 roku, gdy prezydentem był już Janukowycz, otrzymał tekę ministra ds. rozwoju gospodarczego i handlu.

W obecnej kampanii wyborczej Poroszenko pozostaje wierny swym poglądom proeuropejskim. Uważa, że realne jest, by Ukraina w ciągu 10 lat stała się członkiem UE. – Nie mam żadnych wątpliwości, że za 10-11 lat, powiedzmy w 2025 roku Ukraina może zostać członkiem Unii Europejskiej – mówił w jednym z wywiadów telewizyjnych.

Poroszenko opowiada się jednocześnie przeciwko wejściu Ukrainy kraju do NATO. Twierdzi, że choć idea ta ma coraz więcej zwolenników, to na członkostwo jest jeszcze za wcześnie, gdyż pogłębiłoby to podziały w społeczeństwie.

Były szef MSZ ocenia, że Ukraina nie odzyska zaanektowanego przez Rosję Krymu siłą. – Czy warto odbierać Krym siłą? Nie. Krym trzeba odbierać rozumem – uważa. Jego zdaniem do odzyskania półwyspu należy dążyć stosując sankcje i wykorzystując solidarność międzynarodową.

Poroszenko uważa, że trzeba zademonstrować mieszkańcom Krymu, iż to na Ukrainie jest "więcej demokracji, więcej wolności, lepszy klimat inwestycyjny, więcej możliwości zarobkowania i podróżowania".

Polityk kategorycznie odrzucił możliwość, by Ukraina stała się państwem federacyjnym. – Ukraina była, jest i będzie państwem unitarnym – zapewnia. Za federalizacją Ukrainy opowiadają się władze Rosji.

Poroszenko jest absolwentem wydziału stosunków międzynarodowych i prawa międzynarodowego Uniwersytetu im. Tarasa Szewczenki w Kijowie. Wraz z żoną Maryną mają czwórkę dzieci.

Tymoszenko: Drugie podejście do prezydentury

Była premier Ukrainy Julia Tymoszenko, której sondaże przed niedzielnymi wyborami prezydenckimi dają drugie miejsce w rankingach poparcia elektoratu, ubiega się o najwyższe stanowisko w państwie po raz drugi z rzędu.

W 2010 roku przegrała decydujące starcie ze swym osobistym wrogiem, Wiktorem Janukowyczem.

Skazanie w 2011 roku na siedem lat więzienia za rzekome nadużycie władzy przy zawieraniu kontraktów gazowych z Rosją w 2009 roku, miało uniemożliwić Tymoszenko start w następnych wyborach szefa państwa zaplanowanych na 2015 rok. Jednak tzw. rewolucja godności, która doprowadziła do obalenia Janukowycza, nieoczekiwanie otworzyła jej drogę do realizacji wysokich ambicji politycznych.

W obecnym wyścigu o prezydenturę Tymoszenko rywalizuje z człowiekiem, który podobnie jak ona uczestniczył w pomarańczowej rewolucji 2004 roku. Jej konkurentem jest biznesmen i były minister spraw zagranicznych Petro Poroszenko.

Ich relacje są trudne od zwycięstwa pomarańczowej rewolucji, kiedy oboje mieli nadzieję, że po objęciu urzędu prezydenta przez Wiktora Juszczenkę, otrzymają tekę premiera. Ostatecznie dostała ją Tymoszenko, której rząd m.in. ze względu na konflikt z będącym wtedy sekretarzem Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Poroszenką, zdołał przetrwać niecałe siedem miesięcy.

Tymoszenko, która zawsze utrzymywała, że została wtrącona do więzienia na polecenie Janukowycza, znalazła się na wolności w lutym, tuż po ucieczce prezydenta z Kijowa. Wyrok odsiadywała w Charkowie na wschodzie kraju.

Jej uwolnienie stało się możliwe dzięki obaleniu Janukowycza i przyjęciu przez parlament zmian w prawie, depenalizujących czyny, które były podstawą wyroku.

Była premier postrzegana jest jako osoba kontrowersyjna. Niektórzy nazywają ją Żelazną Damą ukraińskiej polityki, inni – ze względu na to, że zbiła fortunę na handlu gazem – Gazową Księżniczką. Zwykli Ukraińcy, a głównie jej zwolennicy mówią o niej Jula. Ci, którzy jej nie lubią wolą mówić - Julka.

Przed wtrąceniem do więzienia Tymoszenko, z zaplecionym na głowie ludowym warkoczem i w ubraniach od najdroższych projektantów, była łagodna, gdy spotykała się ze zwolennikami, i bezwzględna w walce politycznej.

Startując w wyborach prezydenckich w 2010 roku Tymoszenko zapowiadała, że nie dopuści do władzy kryminalistów. Przypominała w ten sposób o problemach z prawem, które Janukowycz miał w młodości. "Tylko ja mogę poprowadzić Ukrainę do Europy" - przekonywała. Zdaniem komentatorów Janukowycz widział w Tymoszenko nie tylko rywalkę z ostatnich wyborów, lecz traktował ją również jako poważne zagrożenie w swych planach pozostania na drugą kadencję.

Oponenci zarzucają Tymoszenko populizm. Zwolennicy twierdzą, że sensem jej życia jest władza, a to z kolei ma stanowić gwarancję, iż sprawując najwyższe urzędy nie myśli o własnych korzyściach majątkowych.

Zeznając w 2011 roku na swym procesie Tymoszenko cały czas podkreślała, że przy zawieraniu w 2009 roku kontraktów gazowych z Rosją działała dla dobra kraju, nie uzyskując przy tym żadnych korzyści dla siebie.

W roku 2004 Tymoszenko zrezygnowała z kandydowania w wyborach prezydenckich, popierając w nich Juszczenkę. Zachęcała do głosowania na niego podczas pomarańczowej rewolucji i właśnie w zamian za to po raz pierwszy otrzymała tekę premiera.

Gdy na jesieni 2005 roku Juszczenko zwolnił ją z piastowanego stanowiska, Tymoszenko stała się jego przeciwniczką. Współpraca Tymoszenko z Juszczenką rozpoczęła się w latach 1999-2001, gdy Juszczenko był szefem rządu. Tymoszenko była wówczas wicepremierem ds. kompleksu paliwowo-energetycznego.

Wcześniej, w latach 90. stała na czele firmy Jednolite Systemy Energetyczne Ukrainy zajmującej się głównie importem gazu. Uchodziła za bliską współpracowniczkę Pawła Łazarenki - premiera Ukrainy w latach 1996-1997, sądzonego w USA za oszustwa finansowe.

Wiosną 2001 roku Tymoszenko spędziła ponad miesiąc w areszcie śledczym w związku z oskarżeniami o fałszerstwa i przemyt gazu. Na początku 2005 roku ukraińska prokuratura umorzyła wszystkie prowadzone przeciwko niej sprawy karne.

Była ścigana również przez prokuraturę rosyjską. W Moskwie oskarżano ją o korumpowanie w latach 90. wyższych urzędników resortu obrony Rosji. Kiedy po raz pierwszy została premierem Ukrainy, międzynarodowy list gończy za Tymoszenko został anulowany.

Sama Tymoszenko twierdziła przez cały czas, że wszystkie zarzuty, jakie jej wtedy stawiano, mają charakter polityczny i związane są z jej walką z poprzednim prezydentem Ukrainy Leonidem Kuczmą.

Tymoszenko urodziła się w 1960 roku w Dniepropietrowsku na wschodzie Ukrainy. Wychowywała ją matka. Była premier jest z wykształcenia ekonomistką. Zaczynała jako księgowa, później została dyrektorem w firmie, założonej przez rodzinę Tymoszenków. Następnie prowadziła kolejne przedsiębiorstwa zakładane wraz z mężem, Ołeksandrem, który po jej uwięzieniu schronił się w Czechach. Tymoszenko ma 34-letnią córkę Jewhenię.

Po wyjściu w lutym z więzienia Tymoszenko zderzyła się z inną niż przedtem rzeczywistością. W kraju nie było już Janukowycza, lecz była świeża pamięć o zabitych podczas protestów przeciwko niemu ludziach i niechęć wobec przedstawicieli starych porządków. Była premier także uważana jest za tych porządków reprezentantkę.

Gdy po uwolnieniu pojawiła się na Majdanie Niepodległości w Kijowie, zgromadzeni nie powitali jej z entuzjazmem, którego mogła oczekiwać po tym, jak w czasie protestów krzyczeli - „Uwolnić Julę!”.

Tymoszenko przyjechała w lutym na Majdan bez tradycyjnego warkocza na głowie, lecz z rozpuszczonymi włosami. Wielu uważało wtedy, że ta zmiana wizerunku może oznaczać rozpoczęcie nowego rozdziału w jej życiu politycznym.

Była premier szybko rzuciła się jednak w wir bieżących wydarzeń i w kampanię przed wyborami prezydenckimi. Nadal mówi o konieczności wejścia Ukrainy do Unii Europejskiej, lecz w związku z agresją Rosji na Ukrainę nie unika już mówienia o członkostwie kraju w NATO. Proponuje zorganizowanie na ten temat referendum.

W kampanii wyborczej skupia się obecnie na walce z Poroszenką, którego – ze względu na prowadzone przez niego interesy – nazywa kandydatem oligarchów. Komentatorzy twierdzą, że odbiera jej to sympatyków wśród wyborców, co przekłada się na zdecydowanie niższe od Poroszenki notowania w sondażach przedwyborczych.

Tihipko: Najwyżej notowany „prorosyjski” kandydat na prezydenta

Serhij Tihipko, bankier i polityk rządzącej do niedawna Partii Regionów obalonego prezydenta Wiktora Janukowycza, jest najważniejszym kandydatem, który zwraca się do środowisk prorosyjskich przed niedzielnymi wyborami prezydenckimi na Ukrainie.

Ostatnie sondaże dają mu 8 proc. poparcia, co oznacza, że zajmuje trzecie miejsce za faworytem wyścigu o prezydenturę Petrem Poroszenką (45 proc.) i jego główną rywalką, byłą premier Julią Tymoszenko (13,3 proc.).

W odróżnieniu od swych prozachodnich konkurentów, którzy opowiadają się za integracją europejską Ukrainy, Tihipko w swym programie wyborczym apeluje, by jego kraj „zaprzestał bezmyślnego poszukiwania” sponsorów zagranicznych.

Ukraina powinna wypracować twardą i samodzielną politykę zagraniczną, wykorzystując jako instrument wpływu konflikt interesów i szczególne, buforowe położenie kraju – czytamy w jego programie.

Tihipko opowiada się za pragmatycznym podejściem do stosunków Ukrainy z innymi państwami i chce odnowienia relacji z Rosją na „wszystkich płaszczyznach” współdziałania. Mówi jednocześnie o konieczności opracowania planu, który zapewni „odrodzenie integralności terytorialnej” Ukrainy w jej poprzednich granicach, co oznacza, że nie zgadza się z rosyjską aneksją Krymu.

54-letni dziś Tihipko w latach 80. działał w Komsomole w Dniepropietrowsku na wschodzie Ukrainy, gdzie poznał późniejszego prezydenta kraju Leonida Kuczmę. Następnie podjął pracę w bankowości, by w 1994 roku zostać doradcą Kuczmy ds. polityki pieniężnej.

W 1997 roku był już wicepremierem ds. polityki gospodarczej w rządzie Pawła Łazarenki, a w 1999 roku został ministrem gospodarki w gabinecie ówczesnego premiera Wiktora Juszczenki. W latach 2002-2004 był prezesem Narodowego Banku Ukrainy.

W 2003 roku mówił, że chce kandydować na stanowisko prezydenta, jednak w przeprowadzonych rok później wyborach poparł Wiktora Janukowycza i stanął na czele jego sztabu wyborczego. Janukowycz przegrał wówczas z Juszczenką w powtórzonej drugiej turze wyborów, do której doszło w wyniku pomarańczowej rewolucji.

Tihipko wystartował w zwycięskich dla Janukowycza wyborach prezydenckich 2010 roku. Zajął w nich trzecie miejsce zdobywając 13,05 proc. głosów. Po ogłoszeniu oficjalnych wyników pierwszej tury Tihipko oczekiwał, że któryś z kandydatów, którzy przeszli do drugiej tury – Janukowycz bądź Julia Tymoszenko – zaoferują mu współpracę.

– Mogę być premierem zarówno przy prezydent Julii Tymoszenko, jak i przy prezydencie Wiktorze Janukowyczu – mówił. Po zaprzysiężeniu Jan

Źródło: pap, telewizja republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy