Czy Niemcy są chorzy psychicznie ?

Artykuł
Flickr/mat.prasowe

Niemcy cierpią na „syndrom pomocnika”, jak w psychologii określa się osoby chcące na siłę pomagać każdemu, nawet wbrew woli tych osób. Z czego wynika ten zbiorowy problem psychiczny? Zapraszamy do lektury fragmentów książki „Niemcy na kozetkę”, której premiera odbędzie się już 17 listopada.

„Psychoanalityk Wolfgang Schmidbauer opisuje syndrom pomagacza jako formę obrony przed dominacją własnego ubóstwa, która przez wielu ludzi, do tego nieuświadamiających sobie jasno swoich motywów, dokonywana jest w formie „altruistycznej rezygnacji”, by w ten sposób mogli przezwyciężyć własne problemy duchowe. Zdaniem Schmidbauera osoba dotknięta tym syndromem ma niskie poczucie własnej wartości i dlatego koncentruje się na misji niesienia pomocy innym. To pomaganie innym staje się u niej nałogiem. A przy tym próbuje ona ucieleśniać ideał, którego brakowało jej u rodziców, czy też generalnie w czasach dzieciństwa. [...] Fakt, że Niemcom w „dzieciństwie” brakowało ideału, związany jest ze straszliwymi czynami ich przodków w okresie III Rzeszy. Dzisiaj niemal nikt tak jak Niemcy nie uciele- śnia „niskiego poczucia własnej wartości”, które Schmidbauer uznaje za przyczynę patologicznej gotowości do niesienia pomocy innym stanowiącej fundament polityki Angeli Merkel. „

„O osobie z syndromem pomagacza można ponadto powiedzieć, że błędnie ocenia ona granice tego, co jest możliwe oraz że ignoruje pytanie, czy jej pomoc jest w ogóle potrzebna. I czy ma ona sens. „

Kryzys migracyjny wynika z lęku Merkel przed przyznaniem się do błędu?

„Co rusz w Strasburgu i Brukseli zagraniczni koledzy zadawali nam pytanie, dlaczego kanclerz Merkel unieważniła układ z Dublina, dlaczego za pomocą obrazów (a odnosiło się to do niezliczonych selfie z uchodźcami), słów i czynów zaprosiła do Niemiec uchodźców z Syrii, Afganistanu, Afryki oraz Bałkanów. […] Chyba żaden Francuz, Belg czy Holender nie wpadłby na pomysł, by bić brawo swojemu szefowi rządu za to, że zaprosił ludność świata do wędrówki prowadzącej przez ich kraj. Oczywiście, być może Merkel po prostu popełniła błąd. Przyznaniem się do niego byłaby zmiana kursu. Nikomu nie przychodzi to z łatwością, tym bardziej gdy trzeba to uczynić na oczach całego społeczeństwa. Być może Merkel, podobnie jak wielu innych polityków, nie jest po prostu w stanie powiedzieć, że się myliła. Zwłaszcza że otwarcie bram dla setek tysięcy, jeśli nie milionów, uchodźców i ciągnących za nimi rodzin, było pomyłką gigantycznych rozmiarów. Wygląda na to, że kanclerz Merkel trzymając kierownicę, straciła na chwilę ogląd sytuacji i źle skręciła. Droga prowadzi w ślepą uliczkę. „

„[…] nową niemiecką filozofią miał się stać wegetarianizm. Rząd założył w nim bowiem, że spożycie mięsa spadnie o połowę. Zamiast inwestować więcej w badania, Angela Merkel stawia na regulacje, prowadzenie za rękę i liczy na to, że każdy kraj zrobi to samo. „

„Wygląda na to, że niemiecki rząd myśli: nieważne, ile to będzie kosztowało, Niemcy muszą być pionierem w dziedzinie ochrony środowiska! Niemiecki podatnik jest koniem pociągowym dla ratującej światowy klimat Angeli Merkel. Łatwo można wyobrazić sobie taką scenę z filmu wojennego czy westernu: generał lub wódz indiański odważnie prowadzi swoich ludzi. Nawet jeśli nie ogląda się za siebie, może polegać na tym, że jego grupa podąża za nim w należytym odstępie. Problem w tym, że odgrywająca rolę pionierki-przywódczyni Merkel jedzie ku zachodowi słońca sama. Gdyby się obejrzała za siebie, nikogo by za sobą nie ujrzała.

Hans-Olaf Henkel, Joachim Starbatty, "Niemcy na kozetkę!", Wydawnictwo KURHAUS PUBLISHING

Źródło: Telwewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy