40 000 niedostarczonych paczek - poczta oszczędza na pracownikach

Artykuł
WER Warszawa
zdjęcie z telefonu komórkowego

Panna młoda ze łzami w oczach błagała o znalezienie jej sukni ślubnej. Ojciec ciężko chorego dziecka chciał pobić ochroniarza, bo mały pacjent nie otrzymał leków. Ustaliśmy, że przyczyną paczkowego chaosu na warszawskiej poczcie są oszczędności na pracownikach i walka z kryzysem... klimatycznym.

Rzecznik poczty zapewniał, że "sytuacja jest stabilna". Sprawdziliśmy. Portal Telewizji Republika wybrał się w nocy ze środy na czwartek do węzła ekspedycyjno - rozdzielczego (WER) na peryferiach stolicy. Jak informowaliśmy we wtorek, uruchomiono tam specjalne centrum kryzysowe dla klientów, którzy nadal nie otrzymali nadanych przesyłek.


Sztab kryzysowy


Poszukujący zaginionych paczek nie są już stłoczeni w wąskim wejściu dla pracowników WER. W sąsiednim hotelu pocztowym jest specjalna poczekalnia. Około godziny 23 była w niej pięcioosobowa grupa oczekujących i dwie pracownice poczty, które zapisywały numery poszukiwanych paczek i przekazywały magazynierom. Jak nas poinformowano, w magazynie ciągle jest około 40 000 nie dostarczonych, opóźnionych od 5 dni do dwóch tygodni, przesyłek. Zgodnie z taryfikatorem poczty, czas dostarczenia większości z nich miał wynosić dwa dni robocze.

Pan Aleksander spędzał w WER już czwartą godzinę. Była to jego druga wizyta tutaj. Wcześniej był na swojej rejonowej poczcie, oraz na innej poczcie, na której zgodnie z internetowym systemem śledzenia przesyłek powinna znajdować się jego paczka. - Czekam na kierownicę do samochodu. We wtorek po Świętach miałem jechać za granicę do pracy, ale mój samochód jest unieruchomiony - skarżył się rozżalony klient. - Nie wiem, czy praca jeszcze na mnie czeka - dodał.

Pocztowcom najbardziej zapadła w pamięć panna młoda, która w Wielki Piątek przyjechała do WER w poszukiwaniu sukni ślubnej. Ekspresową paczkę powinna otrzymać dwa dni wcześniej. Termin ślubu był ustalony na świąteczną sobotę. - Na przemian płakała, krzyczała "oddajcie mi moją suknię" i mdlała - opowiada jeden z pracowników poczty. Magazynierzy rzucili wyszukiwanie innych przesyłek. Po kilku godzinach narzeczona otrzymała upragnioną suknię.

Jeszcze bardziej dramatyczne sceny wiązały się z poszukiwaniem leków dla chorego chłopca. Jego ojciec w nerwach rzucił się nawet na jednego z ochroniarzy. Dziecku groziło, że zostanie pozbawione potrzebnych leków, które zostały przysłane z zagranicy.

 

Poczta oszczędza na pracownikach

 

Przed każdymi świętami poczta odnotowuje zwiększoną liczbę przesyłek. Jak nieoficjalnie dowiedzieliśmy się od pracowników, w tym roku dyrekcja postanowiła przed Wielkanocą wprowadzić program oszczędnościowy. Wcześniej paczki w imieniu Poczty Polskiej dostarczało w Warszawie kilka firm kurierskich. - Ich pracownicy zarabiali naprawdę godziwe pieniądze. Dlatego wypowiedziano umowy z tymi firmami i postanowiono zatrudnić własnych kurierów. Zakupiono dla nich dużo nowych samochodów - powiedział telewizjarepublika.pl jeden z pocztowców. - Z 200 nowo zatrudnionych pracowników, 50 odeszło w ciągu kilku pierwszych dni. Potem wykruszali się kolejni. Nowi kurierzy kosztują Pocztę o połowę mniej. Dostali etaty na płacę minimalną i prowizję od każdej dostarczonej przesyłki. Co z tego, jeżeli niektórzy mogli dziennie dostarczyć tylko kilka paczek. Nie byliby w stanie utrzymać się za zarobione pieniądze - dodaje pracownik poczty.

Pracownik magazynu WER Warszawa: - W tej chwili zalega u nas około 40 000 opóźnionych paczek. Kurierzy dostarczają praktycznie tylko nowo nadawane przesyłki. W międzyczasie dwa razy zmieniała się rejonizacja, więc nie wiadomo w których kontenerach szukać jakiej paczki. To właśnie z powodu zmian rejonizacji elektroniczny system wskazywał klientom inne urzędy pocztowe do odbioru paczek, niż te, w których normalnie odbierają listy.

- Zmiany miały być wprowadzone w taki sposób, żeby na miesiąc przed świętami działał już nowy system. Niestety, wszystko się posypało, a dyrekcja nie była w stanie odpowiednio wcześnie na to zareagować - mówi inny pracownik.

 

Poczta walczy z kryzysem... klimatycznym

 

W czasie wprowadzania zmian organizacyjnych, kiedy zbliżał się przedświąteczny szczyt paczkowy a z pracy masowo odchodzili kurierzy, dyrekcja warszawskiej poczty podjęła walkę z kryzysem. Tylko, że klimatycznym. "W ostatnią sobotę marca (...) w ramach akcji "Godzina dla Ziemi" w w warszawskim WER-ze na godzinę wyłączyliśmy światło. W tym czasie pracujący w grupach pocztowcy zastanawiali się, jak uczynić swoje miejsce pracy bardziej ekologicznym" - czytamy w magazynie "Poczta Polska" z dnia 14 kwietnia.

Jak ustaliliśmy, Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji sprawujące nadzór właścicielski nad Pocztą Polską S. A. zwróciło się do spółki o wyjaśnienie opóźnień w dostarczaniu paczek pocztowych na terenie Warszawy i okolic.

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy